Sytuacja niemieckich finansów jest tak tragiczna, że być może konieczne będzie drastyczne zmniejszenie sił zbrojnych.
Niemcy osiągnęły swoisty rekord – tegoroczny budżet zakłada zadłużenie na poziomie 80,2 miliarda euro. Nic więc dziwnego, że władza gorączkowo szuka każdego sposobu na choćby minimalne zmniejszenie dziury budżetowej. Między innymi padło na wojsko. Niemiecka Bundeswehra musi się więc przygotować na największe zagrożenie od czasów Armii Czerwonej na przedmieściach Berlina.
Niemiecki MON rozważa już projekt drastycznej redukcji sił zbrojnych. Z 250 tysięcy osób, które obecnie znajdują się w szeregach Bundeswehry, ma zostać 150 tysięcy. Oznacza to zlikwidowanie większej liczby etatów niż liczą sobie całe siły zbrojne takich państw jak Polska, dwóch Holandii, dwóch Portugalii i dwudziestu Łotew. W czasie kryzysu nie ma co liczyć na sentymenty – wojsko musi zaoszczędzić co najmniej miliard euro w skali roku.
Drugi pomysł, który ma przynieść budżetowe oszczędności, to zniesienie obowiązkowej służby wojskowej. Niemcy to jeden z nielicznych krajów w Europie, który nadal taki pobór utrzymuje. Teraz ma się to zmienić. Według szukających każdego euro biurokratów, oszczędności z tego tytułu wyniosą nawet 400 milionów euro rocznie.
Z góry można przewidzieć, że te redukcje spotkają się z silnym sprzeciwem wojskowych. Choć stopniowe ograniczanie personelu i liczby baz (likwidacja 100 z przeszło 400) jest realizowane już od 2004 roku, zdaniem polityków trzeba ciąć głębiej. Już teraz da się słyszeć pojedyncze głosy, iż 150 tysięcy żołnierzy to za mało jak na takie państwo jak Niemcy, zaangażowane w dodatku jednak w operacje międzynarodowe. Wojskowym zapewne nie uda się obronić swoich pozycji, bo kryzysowe cięcia wydatków wojskowych to trend typowy dla całej Europy.
Niemiecki MON rozważa już projekt drastycznej redukcji sił zbrojnych. Z 250 tysięcy osób, które obecnie znajdują się w szeregach Bundeswehry, ma zostać 150 tysięcy. Oznacza to zlikwidowanie większej liczby etatów niż liczą sobie całe siły zbrojne takich państw jak Polska, dwóch Holandii, dwóch Portugalii i dwudziestu Łotew. W czasie kryzysu nie ma co liczyć na sentymenty – wojsko musi zaoszczędzić co najmniej miliard euro w skali roku.
Drugi pomysł, który ma przynieść budżetowe oszczędności, to zniesienie obowiązkowej służby wojskowej. Niemcy to jeden z nielicznych krajów w Europie, który nadal taki pobór utrzymuje. Teraz ma się to zmienić. Według szukających każdego euro biurokratów, oszczędności z tego tytułu wyniosą nawet 400 milionów euro rocznie.
Z góry można przewidzieć, że te redukcje spotkają się z silnym sprzeciwem wojskowych. Choć stopniowe ograniczanie personelu i liczby baz (likwidacja 100 z przeszło 400) jest realizowane już od 2004 roku, zdaniem polityków trzeba ciąć głębiej. Już teraz da się słyszeć pojedyncze głosy, iż 150 tysięcy żołnierzy to za mało jak na takie państwo jak Niemcy, zaangażowane w dodatku jednak w operacje międzynarodowe. Wojskowym zapewne nie uda się obronić swoich pozycji, bo kryzysowe cięcia wydatków wojskowych to trend typowy dla całej Europy.