- Strajk jest bezterminowy - oświadczył szef związku zawodowego ateńskich taksówkarzy Thymios Lyberopulos. Lyberopulos zapowiedział, że 26 lipca w centrum miasta taksówkarze "symbolicznie otoczą swymi samochodami budynek parlamentu".
Rozpoczęty 18 lipca, w pełni sezonu turystycznego, strajk wywołał zarówno gniew agencji turystycznych, jak i ministra turystyki Pawlosa Gerulanosa, który ocenił, że akcja "uderza w wizerunek kraju za granicą". Turystyka stanowi siłę napędową gospodarki Grecji, która od ponad roku jest w bardzo głębokim kryzysie.
Strajk, zwłaszcza w pierwszych dniach, spowodował poważne zakłócenia w ruchu drogowym. 18 lipca taksówkarze zablokowali drogi do głównego lotniska kraju w Atenach, portu morskiego w Pireusie i drogi wylotowe na północ i południe ze stolicy. W Atenach utworzyły się ogromne korki. 19 lipca zablokowano kilka portów, m.in. Patras, Kyllini i Katakolo na Peloponezie, uniemożliwiając tysiącom turystów dostanie się na pokład statków wycieczkowych.
Rządowa decyzja o liberalizacji przepisów dotyczących taksówek wpisuje się w przeprowadzane w Grecji otwieranie licznych zawodów i branż na konkurencję. Dotyczy to m.in. kierowców ciężarówek, inżynierów i adwokatów.
PAP, arb