Jednak taki warunek - akcje jako zabezpieczenie kredytu - nie zadowalał strony białoruskiej, o czym powiadomił szef Biełaruśkalija Walery Kiryjenka. Przypomniał on, że korzystniejszy kredyt koncern otrzymał od Azerbejdżanu. Biełaruśkalij dostał od tego kraju 300 mln dolarów, które zasiliły rezerwy walutowe kraju, bo koncern kupił od Ministerstwa Finansów obligacje na tę sumę.
Rumas zapewnił 12 września, że zabezpieczeniem jednomiliardowego kredytu ze Sbierbanku nie będą akcje koncernu, a Surikow przyznał w środę, że nie ma już mowy o wspólnym kredycie niemiecko-rosyjskim.
Biełaruśkalij, pozostający w rękach państwa, jest jednym z największych białoruskich przedsiębiorstw i jjednym z cenniejszych aktywów państwowych. Gdy Białoruś wpadła na początku roku w kryzys finansowy, obserwatorzy spodziewali się możliwej prywatyzacji zakładów.
zew, PAP