Balcerowicz uratował budżet (aktl.)

Balcerowicz uratował budżet (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dodatkowy 1,1 mld zł zysku NBP zasili dochody budżetu, do którego nie wpłynie łącznie 1,3 mld zł z opłat restrukturyzacyjnych i zakwestionowanej przez TK ustawy abolicyjnej.
Utrzymany zostanie złożony deficyt budżetowy w wysokości 38,7 mld zł.

Sejm oddalił wniosek LPR o odrzucenie w  całości projektu ustawy budżetowej na 2003 rok. Za odrzuceniem było 110 posłów, przeciw było 283, wstrzymało się 4.

W nocy z piątku na sobotę Komisja Finansów Publicznych rozpatrzyła 152 poprawki. Rekomendowała Sejmowi przyjęcie 36 z nich.

Sejm niemal jednogłośnie, choć warunkowo przyjął poprawkę zakładającą zwiększenie dochodów budżetu o 800 mln zł, w tym z podatku akcyzowego o 545 mln zł i ceł 255 mln zł.

Oznacza to, że jeżeli do końca III kwartału uzyska się dodatkowo kwotę dochodów z podatku akcyzowego do wysokości 545 mln zł ponad kwotę 25 mld 732 mln 500 tys. zł oraz dochodów z cła do wysokości 255 mln zł  ponad kwotę 2 mld 843 mln 500 tys. zł minister finansów ma  przekazać w pierwszej kolejności 275 mln zł na dotację dla Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na dopłaty do mleka, następnie 210 mln zł na dofinansowanie kontraktów wojewódzkich, 110 mln zł na budowę i utrzymanie urządzeń melioracji wodnych, 75 mln zł na zasiłki z pomocy społecznej i  20 mln zł na  dofinansowanie przygotowań do sportowych Igrzysk Olimpijskich.

Posłowie w trzecim czytaniu ustawy budżetowej o 1 mln zł  zwiększyli kwotę przeznaczoną na dodatki mieszkaniowe do 401 mln zł, odbierając jednocześnie 1 mln zł z budżetu Rzecznika Praw Obywatelskich. Akceptację większości posłów zyskała też poprawka zwiększająca z 0,08 proc. do 0,15 proc. składkę na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, przeciwko czemu protestowała Platforma Obywatelska, argumentując, że zwiększy to i tak już ogromne koszty pracy.

Taką poprawkę do projektu budżetu na 2003 r. zgłosiła na  piątkowej Komisji Finansów Publicznych Anna Filek (SLD) w imieniu rządu. Komisja wnioskowała za jej odrzuceniem.

Wiceminister finansów Halina Wasilewska-Trenkner tłumaczyła jeszcze przed posiedzeniem Sejmu, że  podwyższenie składki jest spowodowane ostatnimi decyzjami rządu w sprawie restrukturyzacji górnictwa oraz złej sytuacji w stoczniach. Związki zawodowe chcą, by składka wynosiła 0,5 proc., mówiła.

4,6 mld zł wyniosą w 2003 roku dochody budżetu z zysku NBP, pierwotnie miały wynieść 3,5 mld zł. Ponadto NBP zasili budżet dodatkowo kwotą 4 mln zł z przeznaczeniem na wsparcie budżetu Państwowej Straży Pożarnej.

Wpływy z opłaty restrukturyzacyjnej zmniejszą się natomiast o 700 mln zł, a o 85 mln zł wzrosną dochody z akcyzy od  wyrobów spirytusowych i o 60 mln zł z ceł. Sejm zdecydował też o obniżeniu o 600 mln zł dochodów w budżecie na 2003 rok z tzw. ustawy abolicyjnej, z powodu odrzucenia jej przez Trybunał Konstytucyjny.

Rządowy projekt zakładał wpływy z opłaty restrukturyzacyjnej na poziomie 1,3 mld zł, 600 mln zł z ustawy abolicyjnej, wpływy z akcyzy na wyroby spirytusowe na poziomie 33,7 mld zł, z ceł - 3,5 mld zł, a wydatki na obsługę długu krajowego w wysokości 21,9 mld zł. Tymczasem wiadomo już, że opłaty restrukturyzacyjne dadzą niewiele ponad 600 mln zł, a ustawa abolicyjna została zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny. Łącznie do budżetu nie wpłynęłoby ok. 1,3 mld z przewidzianych w rządowym projekcie przez pieniędzy.

Na dodatkowe pieniądze nie może liczyć Warszawa. Przy ostrych sprzeciwach opozycji, posłowie uchwalili, że nie otrzyma ona dodatkowych 100 mln zł na metro i 2 mln na budowę odcinka trasy NS Aleje Jerozolimskie-Okęcie.

Sejm podwyższył natomiast składkę na ubezpieczenie zdrowotne z 7,75 do 8 proc., co oznacza, że każdy podatnik zapłaci średnio o 3 zł miesięcznie więcej. Ma to zapewnić o 870 mln zł większe wpływy na ochronę zdrowia.

Posłwie zdecydowali też o obniżeniu kosztów obsługi długu łącznie o 134,4 mln zł. Podczas pierwszego czytania projektu budżetu koszty obsługi długu zostały obniżone o 85 mln zł, zaś w trakcie trzeciego czytania o  43,4 mln zł oraz dodatkowo o 6 mln zł.

43,4 mln zł przeznaczono na obsługę krajowych skarbowych papierów wartościowych, a 6 mln zł zasili budżet wojewody mazowieckiego z  przeznaczeniem na policję.

Za przyjęciem budżetu głosowało 249 posłów, przeciwko było 150 i  nikt nie wstrzymał się od głosu. Po poprawkach wprowadzonych przez Sejm dochody budżetu wzrosły do 154,921 mld zł, wydatki 193,655 mld zł, a deficyt pozostał na poziomie 38,7 mld zł.

Dochody wzrosły, dzięki przesunięciu 153,9 mln zł ze środków specjalnych resortów do dochodów budżetu oraz zwiększeniu dochodów Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych o 940 tys. zł.

"To jest budżet stagnacyjny. Zaproponowano w nim wczoraj tak wiele poprawek, że zastanawiam się, na ile jest to budżet uchwalony przez Sejm, a na ile dekret rządowy, który rządząca większość w nocy z soboty na niedzielę - korzystając z faktu, że  wszyscy są zmęczeni - przegłosowała" - powiedziała Gilowska po zakończeniu głosowania.

"Na dokładkę jest to budżet w bardzo małym stopniu zrozumiały dla  posłów, ponieważ posłowie nie mieli czasu, aby się temu budżetowi przyjrzeć".

Jej zdaniem, problemem będzie kolejny budżet (na 2004 rok). "Na  razie, nie ma żadnych powodów do przypuszczenia, że obecna większość jest zdolna do przeprowadzenia reform, w wyniku których znajdziemy w budżecie jakieś rezerwy, zmniejszymy bałagan i  marnotrawstwo i będziemy w stanie zapłacić składkę do UE oraz  dofinansować programy unijne" - oceniła.

Źle oceniają budżet także posłowie LPR i Samoobrony i PiS.

"Budżet jest bardzo niepewny, co do tego, czy da się zrealizować po stronie dochodowej. Jest tu element zamiatania pod dywan" - uważa szef klubu PiS Jarosław Kaczyński.

"To budżet na miarę możliwości i z tego punktu widzenia można o  nim mówić, że jest zrównoważony, bronił ustawy Józef Oleksy z SLD. Przyznał jednak, że  finanse publiczne nie zostały zreformowane.

Ustawa budżetowa trafi teraz do Senatu, który ma 20 dni na jego rozpatrzenie i ewentualne zgłoszenie poprawek.

Jeżeli senatorowie zgłoszą poprawki ustawa wróci do Sejmu. Jeżeli nie, ustawa budżetowa trafi do prezydenta, który będzie miał na  jego podpisanie 7 dni.

em, pap