- Tracimy mnóstwo pieniędzy - skarżą się w portalowi gazeta.pl przedsiębiorcy, którzy rozkręcili swoje firmy w okolicach Lotniska Modlin. To efekt zawieszenia certyfikatu bezpieczeństwa na dwa betonowe fragmenty pasa startowego, co spowodowało wstrzymanie lotów. W konsekwencji ruch w Modlinie praktycznie zamarł.
Najbardziej stratni na problemach lotniska są właściciele parkingów. - Na 500 miejsc mam osiem zajętych. To samochody zostawione jeszcze przed zamknięciem lotniska. Porządnie dostajemy po kieszeni - żali się menedżer parkingu Orange Bogdan Witak. - Wszystko jest u nas zautomatyzowane: komputery, elektronika, ochroniarze muszą pilnować tego 24 godziny na dobę. Nie mogę po prostu zamknąć parkingu - tłumaczy.
Straty liczą również przewoźnicy. Po otwarciu lotniska powstały firmy przewozowe, które dowoziły pasażerów z Warszawy i Białegostoku. Do zamknięcia portu lotniczego interes szedł dobrze. - Teraz nie jeżdżę już codziennie. Straciłem ok. 60 proc. pasażerów - przyznaje właściciel jednego z busów Kamil Kuryłowicz.
Zamknięcie lotniska dotknęło również - chociaż w znacznie mniejszym stopniu - branżę gastronomiczną. - Mimo że nieco mniej odczuwam zamknięcie lotniska, to złości mnie to, co się tam dzieje. Wstyd na cały kraj. Wielu pasażerów, z którymi rozmawiałam, zapowiedziało, że nigdy już na to lotnisko nie wróci - mówi właścicielka restauracji Brama Ostrołęcka Aneta Zalewska.
Władze portu nie widzą jednak większych problemów i nie zgadzają się ze stwierdzeniem, że lotnisko nie działa. Doradca zarządu portu Edyta Mikołajczyk mówi, że "nie przyjmuje jedynie dużych samolotów". Twierdzi także, że ewentualne pozwy im nie straszne. - Nie boimy się ich. Żadne umowy nie wiążą nas z właścicielami parkingów w Modlinie. To prywatny interes prowadzony na własne ryzyko - podkreśla.
mp, gazeta.pl
Straty liczą również przewoźnicy. Po otwarciu lotniska powstały firmy przewozowe, które dowoziły pasażerów z Warszawy i Białegostoku. Do zamknięcia portu lotniczego interes szedł dobrze. - Teraz nie jeżdżę już codziennie. Straciłem ok. 60 proc. pasażerów - przyznaje właściciel jednego z busów Kamil Kuryłowicz.
Zamknięcie lotniska dotknęło również - chociaż w znacznie mniejszym stopniu - branżę gastronomiczną. - Mimo że nieco mniej odczuwam zamknięcie lotniska, to złości mnie to, co się tam dzieje. Wstyd na cały kraj. Wielu pasażerów, z którymi rozmawiałam, zapowiedziało, że nigdy już na to lotnisko nie wróci - mówi właścicielka restauracji Brama Ostrołęcka Aneta Zalewska.
Władze portu nie widzą jednak większych problemów i nie zgadzają się ze stwierdzeniem, że lotnisko nie działa. Doradca zarządu portu Edyta Mikołajczyk mówi, że "nie przyjmuje jedynie dużych samolotów". Twierdzi także, że ewentualne pozwy im nie straszne. - Nie boimy się ich. Żadne umowy nie wiążą nas z właścicielami parkingów w Modlinie. To prywatny interes prowadzony na własne ryzyko - podkreśla.
mp, gazeta.pl