Szpitale oszukują NFZ? Stracą kontrakty

Szpitale oszukują NFZ? Stracą kontrakty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdarza się, że chory rano idzie do swojego lekarza a wieczorem trafia do szpitala – przekonują lekarze (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
- Zdarza się, że szpitale i przychodnie świadomie wprowadzają nas w błąd, żeby wyłudzić publiczne pieniądze. Już dwie przychodnie straciły kontrakt z funduszem – powiedziała "Gazecie Wyborczej" Jolanta Kręcka, szefowa łódzkiego NFZ.

Urzędnicy Narodowego Funduszu Zdrowia sprawdzają czy pacjenci nie są "leczeni" w kilku placówkach jednocześnie.

- Na przykład: pacjent leży w szpitalu na OIOM-ie i tego samego dnia przyjmuje go lekarz w poradni specjalistycznej - wyjaśnia Kręcka.

W pierwszych pięciu miesiącach tego roku łódzki NFZ zakwestionował 586 hospitalizacji na łączną sumę 3,2 mln zł.

- Aż w 11 szpitalach wartość zakwestionowanych świadczeń przekraczała 100 tys. zł – dodała szefowa łódzkiego NFZ.

Zdaniem urzędników przyczyną tego zjawiska, jest różnica w stawkach wypłacanych za leczenie. Inna stawka jest za leczenie pacjenta, który w szpitalu przebywa dwa dni a inna, gdy hospitalizowany był przez pięć dni.

Lekarze tłumaczą, że nie są to próby oszukania NFZ. Zdarza się, że chory rano idzie do swojego lekarza a wieczorem trafia do szpitala – przekonują medycy. Mimo że nie jest to próba wprowadzenia nikogo w błąd, muszą się z takich sytuacji tłumaczyć w NFZ.

Fundusz z kolei przyznaje, że takie sprawy traktuje poważnie i rzadko uznaje tłumaczenia.

- Jeśli świadczeniodawcy świadomie podają nam nieprawdziwe informacje, traktujemy je jak oszustwo. Grozi za to zerwanie kontraktu z NFZ. Już dwie placówki zostały w ten sposób ukarane – ostrzega dyrektor Kręcka.

jc, wyborcza.pl