VATowanie akcyzy
Skoro wymagania Unii Europejskiej stały się wytrychem dla polityków pragnących przy okazji akcesji znaleźć środki na załatanie dziury budżetowej, powoływanie się na nie zaczęło być standardem. Nieudolność negocjacyjną rządu podczas rozmów o podatku VAT próbowano uzasadnić tym, że w "unii tak musi być". Nie musi: w unii obowiązuje zasada jednolitej stawki podatku od wartości dodanej. Poszczególne kraje mogą się jednak ubiegać o zgodę Komisji Europejskiej na wprowadzenie stawek preferencyjnych. Z takiej możliwości polski rząd nie skorzystał. W wypadku budownictwa mieszkaniowego nie zdarzyło się, aby kraj, który wystąpił o zgodę na wprowadzenie niższych stawek, jej nie otrzymał. Niestety, Marek Pol był tak zajęty pobieraniem winiet od nie istniejących dróg i sekurytyzacją nie chcianego przez nikogo majątku, że sprawą VAT w budownictwie nie zdążył się zająć. W efekcie Polska ma najwyższe wśród krajów kandydackich i członkowskich UE opodatkowanie budownictwa i najniższy przyrost liczby mieszkań. Jedyną rzeczą, jaką udało się nam wynegocjować, jest okres przejściowy do 2007 r. Do tej daty mieszkania wybudowane przez spółdzielnie mieszkaniowe bądź developerów objęte są nie zmienioną stawką VAT.
Szósta dyrektywa
Najwięcej uzasadnień głupiego postępowania dostarczyła naszym politykom tzw. szósta dyrektywa unii. Według polskich polityków, dyrektywa ta jest wręcz nakazem dla krajów wstępujących, by podnieść wszystkie stawki podatkowe. - Nic bardziej mylnego: państwa mogą ustalić bądź negocjować własne stawki, ale "nie mniejsze niż pewna wartość" - mówi prof. Artur Nowak-Far z Katedry Prawa Europejskiego Szkoły Głównej Handlowej. W Polsce sformułowanie "nie mniejsze niż" uznano za zobowiązanie do podwyżek podatków. Tak naprawdę szósta dyrektywa wprowadza rozsądną zasadę, że podatek od wartości dodanej powinien być podatkiem powszechnym. Powszechnym - ucieszyli się urzędnicy w Ministerstwie Finansów - to znaczy od wszystkiego. Zaczęli się więc bacznie rozglądać, co by tu jeszcze "owatować".
Na początek poszły taksówki. W tym wypadku nie chodziło nawet o sam podatek, bo ten od dawna był płacony, ale o kasy fiskalne. Wymyślono bowiem, powołując się na unijny nakaz, że kontrola przychodów i wyliczenie podatku nie jest możliwe bez kas fiskalnych. I nie pomogło oświadczenie Jonathana Todda, rzecznika unijnego komisarza ds. polityki podatkowej Fritsa Bolkesteina, który stwierdził: "Szósta dyrektywa podatkowa pozostawia państwom członkowskim swobodę w sposobie ściągania podatku VAT od drobnych przedsiębiorców i usługodawców, a żaden rząd nie może się chować za unię. Jeśli wprowadza wymóg kas fiskalnych, musi wziąć odpowiedzialność na siebie". Ministerstwo Finansów szło jednak w zaparte i - w imię nakazu unii - kasy fiskalne w taksówkach wprowadziło.
Europejska Izba Opłat Absurdalnych
Śladem polityków powołujących się na wymogi unii podążyli przedsiębiorcy i drobni naciągacze. Zwolnienie z podatku właścicieli tzw. jednorękich bandytów wprowadzono "w ramach dostosowania polskiego prawa do unijnego". Poseł Józef Gruszka z PSL mówił w Sejmie: "Patrzymy na rozwiązania unijne, projekt dostosowuje obowiązujące regulacje prawne do prawa europejskiego, to jest fakt". Gruszce wtórował poseł Unii Pracy Janusz Lisak: "Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o grach losowych, zakładach wzajemnych i grach na automatach ma dostosować stan prawny w Polsce do stanu obowiązującego w Unii Europejskiej".
Na Śląsku zaczęła działać Europejska Izba Opłat Administracyjnych, która do emerytów wysyła pisma informujące o pobieraniu "opłat z tytułu wykonywanych działań administracyjnych oraz informacyjnych na rzecz mieszkańców tego województwa". Za te działania pobiera się jednorazowo 13 zł. Do pisma dołączano wypełniony przekaz pieniężny - z NIP fikcyjnej instytucji. W Krakowie emerytów odwiedzają rzekomi urzędnicy bankowi, oferując wymianę złotówek na nową walutę unijną - zamiast euro krakowianie otrzymują słowackie korony. W Warszawie emerytów odwiedzali dobroczyńcy, którzy zapewniali, że po przystąpieniu do UE nie będą oni płacić rachunków, pod warunkiem że jednorazowo uiszczą opłatę w wysokości 194 zł.
Michał Zieliński
Pełny tekst ukaże się w najnowszym numerze tygodnika "Wprost". W sprzedaży od poniedziałku, 19 kwietnia.
W tym samym numerze: Miecz, który mówi (W "Kill Bill vol. 2" Tarantino okpił widzów pierwszej części filmu).