The Last Case of Benedict Fox to mocno oczekiwana gra w stylu metroidvania, a na dodatek – rodzimej produkcji. Krakowskie studio Plot Twist zebrało wiele oklasków za dotychczasowe pokazy swojego najnowszego projektu.
Tytuł zainteresował sobą graczy od pierwszego trailera w czerwcu tego roku, gdzie zaprezentował klimatyczną historię detektywa związanego z mocami nie z tego świata. Produkcja zdecydowanie jest jednym z polskich tytułów, który wart obserwować z wielką uwagą.
Nam udało się złapać na parę pytań dwie kluczowe osoby pracujące nad The Last Case of Benedict Fox. Dyrektor kreatywny Bartłomiej Lesiakowski i Paweł Czapla – prezes Plot Twist i dyrektor artystyczny w jednej osobie – opowiadają nam nieco o inspiracjach gry, klimacie rodem z Lovecrafta, a także o wpadającym w oko designie tytułu i odbiorze przez polskich i zagranicznych fanów.
Krzysztof Sobiepan, Wprost.pl: Jak przedstawilibyście The Last Case of Benedict Fox osobom nieznającym projektu? O czym traktuje gra i co w niej robimy?
Bartłomiej Lesiakowski: The Last Case of Benedict Fox to metroidvania 2,5 D. Historia rozegra się w bostońskim domu, w którym w niewyjaśnionych okolicznościach doszło do śmierci wszystkich mieszkańców. Na miejsce przybywa Benedict Fox, samozwańczy detektyw, połączony podczas narodzin z demoniczną istotą z innego wymiaru.
Połączenie to obdarza naszego bohatera mocami niedostępnymi dla zwykłego śmiertelnika, ale ma też swoją cenę. Benedict i jego towarzysz mają tylko jedną noc, by odkryć tajemnice domu i uratować się przed zagładą.
Jak zdecydowaliście się na motyw przewodni gry? Inspiracja H.P. Lovecraftem jest ciekawą odskocznią od stylów, do jakich przyzwyczaiły nas side-scrollery tego typu.