Wirus miał jedno zadanie – zniszczyć jak najwięcej danych zapisanych na dyskach. Chociaż na razie nie udało się oficjalnie określić, kto jest autorem ataku, to prawie pewne jest, że stoi za nimi Rosja, która kilka godzin później wypowiedziała wojnę Ukrainie.W ostatnich tygodniach Ukraińskie systemy komputerowe już kilkukrotnie były ofiarą ataków hakerskich, które były przypisywane Rosji. Ponad miesiąc temu, 14 stycznia siedemdziesiąt instytucji, w tym Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy zostało ofiarami tzw. defece’u, czyli podmiany stron głównych. Pojawił się na nich komunikat zapowiadający „najgorsze” i odwołujący się do historii kraju.
Eksperci oceniali wtedy, że defece może być tylko przykrywką dla głębszych działań. Teraz ten scenariusz częściowo się potwierdził. Zaatakowanie sieci cyfrowych na kilka godzin przed wypowiedzeniem wojny przez Rosję oznacza, że hakerzy mieli dostęp do komputerów i sieci zdecydowanie wcześniej. Według Piotra Koniecznego z portalu Niebezpiecznik.pl usunięcie danych na ukraińskich komputerach oznacza, że atakujący uznali, że dostęp do nich nie jest im już potrzebny i była to ostatnia faza kampanii hakerskiej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.