Jak informuje CNN, opierając się na informacjach pozyskanych od wojskowych z Sojuszu Północnoatlantyckiego, lot rakiety, która spadła na Przewodów, był śledzony.
Samolot NATO widział rakietę
Informacje, które przekazali wojskowi z NATO, wskazują, że system radarowy sojuszu widział trajektoria lotu rakiety, która spadła na terytorium Polski, w wyniku czego zginęły dwie osoby. Było to możliwe dzięki pracy tak zwanego „latającego radary”, czyli jednego z samolotów typu AWACS. Od początku wojny w Ukrainie tego typu maszyny, startujące z lotnisk w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Holandii, prowadzą loty nad terytorium Polski.
Korzystanie z samolotów AWACS pozwala na obserwację radarową na dużo większym dystansie, niż jest to możliwe dzięki radarom naziemnym. Działanie instalacji konwencjonalnych jest zakłócana przez zakrzywienie Ziemi i często nie pozwala na obserwację rakiet, samolotów, czy śmigłowców, które lecą na bardzo niskim pułapie.
NATO przekazało informacje Polsce
Cytowany przez CNN wojskowy powiedział, że „informacje o trajektorii lotu pocisku zostały przekazane NATO i Polsce” – czytamy. Przedstawiciele NATO nie informują nadal jednoznacznie, skąd został wystrzelony pocisk. We wczorajszych informacjach jasna deklaracja o „rakiecie produkcji rosyjskiej”. Dużo ostrożniej wypowiadali się już jednak zarówno prezydent Andrzej Duda, jak i premier Mateusz Morawiecki.
Również prezydent Joe Biden, który uczestniczy w szczycie G20 na Bali powiedział, że biorąc pod uwagę trajektoria lotu rakiety, mało prawdopodobne jest to, że rakieta została wystrzelona z terytorium Rosji.
Czytaj też:
Wybuch w Przewodowie. Wspólne oświadczenie NATO i liderów G7
Czytaj też:
Muller o „ewentualnym uruchomieniu artykułu 4 NATO”. Wyjaśniamy, co to oznacza