Abonament pilnie poszukiwany
Prezes TVP Romuald Orzeł poinformował, że w 2010 r. działalność ogólnopolskich anten TVP w całości będzie finansowana ze środków komercyjnych. Prognozowane przez KRRiT środki z abonamentu wyniosą bowiem między 80 a 100 mln zł i decyzją Krajowej Rady w całości zostaną przeznaczone na ośrodki regionalne, których utrzymanie kosztuje ok. 400 mln zł rocznie. Według danych TVP, udział abonamentu w jej przychodach w 2009 r. wynosił - 17 proc., a w 2010 r. będzie to ok. 6 proc. Do tego dokłada się spadek wpływów z reklamy i sponsoringu, które w 2010 r. mają być odpowiednio niższe o 146 i 12,6 mln zł.
Zwolnienia i oszczędności
Na koniec 2010 r. telewizja zakłada zerowy wynik finansowy. Główny koszt utrzymania pozostałych anten ponieść mają Jedynka i Dwójka. TVP planuje m.in. wprowadzenie na tych antenach oraz w TVP INFO nowych "komercyjnych formatów", więcej interaktywnych konkursów i akcji sms-owych, likwidację prenumeraty prasy tam, gdzie nie jest to związane z realizacją audycji. Ponadto telewizja zamierza negocjować swoje umowy z zewnętrznymi dostawcami oraz większe korzystanie z ich usług w obszarach dotychczas realizowanych przez pracowników TVP. Kontynuowane będą też zwolnienia.
Nie płacisz? Nie pracujesz
- Zarząd TVP w trybie uchwały, żeby rzecz bardzo poważnie potraktować, podjął apel zobowiązujący wszystkich pracowników spółki oraz współpracowników, wszystkie firmy kooperujące ze spółką do przedstawienia oświadczeń abonamentowych - powiedział Orzeł. - Jakie będą konsekwencje dla pracowników? Niepłacenie abonamentu to jest łamanie prawa. Ja pewnie utracę jako przedstawiciel zarządu zaufanie do pracownika, który łamie prawo - dodał prezes TVP. Ta informacja wywołała oburzenie posłów PO, którzy wskazywali, że zarząd nie ma prawa żądać tego rodzaju oświadczeń od pracowników.
Radio też na minusie
W równie czarnych barwach sytuację Polskiego Radia kreślił jego prezes Jarosław Hasiński. Jak mówił 2010 r. wygląda "bardzo tragicznie" - radio ma otrzymać z abonamentu jedynie ok. 100-135 mln zł, co oznacza spadek wpływów do poziomu jednej trzeciej tego, czym radio dysponowało w 2009 r. Jak poinformował Hasiński, takie środki wystarczą jedynie na "pokrycie stałych kosztów administrowania infrastrukturą spółki, emisję i rozsył sygnału radiowego oraz tworzenie prostych audycji radiowych".
Dlatego radio zapowiada "drastyczne cięcia w wydatkach", w tym zwolnienia pracowników. Tym też Hasiński tłumaczył zmianę na stanowisku dyrektora radiowej Trójki, gdzie Magdalenę Jethon zastąpił Jacek Sobala. - Pani dyrektor była świetna na tzw. pokój. Na kryzys nie. W momencie kiedy wychowywała się z Trójką przez kilkadziesiąt lat, dzisiaj nie może dokonać pewnych zmian strukturalnych - ona sobie tego nie wyobraża - powiedział Hasiński. Nie sprecyzował, kiedy miałyby się rozpocząć zwolnienia. Na razie radio przygotowało prowizorium budżetowe na dwa miesiące i będzie obserwować wpływy z abonamentu. Hasiński liczy, że apele i akcje mediów publicznych na rzecz płacenia abonamentu odniosą skutek i jego ściągalność się zwiększy. Na razie cięcia dotknęły strukturę organizacyjną radia - liczbę dyrektorów zmniejszono z 39 do 26.
"Pieniądze to alibi"
Informacja prezesów radia i telewizja wywołała burzliwą debatę. Przewodnicząca komisji Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO oceniła, że brak pieniędzy jest dla zarządów obu spółek "świetnym alibi". - Kiedy naprawdę nie brakowało pieniędzy było marnotrawstwo, upartyjnienie, rozrzutność, brak misji i w ogóle wszystkie siedem plag egipskich, które i dziś dzieją się w państwa instytucjach - powiedziała Śledzińska-Katarasińska. - Nie ma żadnej zależności, zwłaszcza w TVP - nie było i nie ma - między ilością pieniędzy, a realizacją misji. Po prostu im więcej pieniędzy, tym więcej się marnowało - oceniła posłanka PO.
Przeciwnego zdania był Jerzy Wenderlich z SLD. Według niego obecna trudna sytuacja mediów publicznych w całości została "sprokurowana przez PO". Wenderlich domaga się też formalnej debaty na temat motywów PO, aby postawić media publiczne w tak trudnej sytuacji, "która powoduje konieczność sprzedania mediów publicznych?". - Czy to było wasza intencją? - pytał Platformę Wenderlich. Także PiS oskarżał PO o spowodowanie spadku wpływów abonamentowych i chęć zniszczenia mediów publicznych. Jan Dziedziczak z PiS przytaczał liczne wypowiedzi premiera Donalda Tuska zapowiadające likwidację "skandalicznej daniny", jaką jest abonament. Według Dziedziczaka po takich wypowiedziach "trudno się dziwić" "drastycznemu" spadkowi abonamentu.PAP, arb