"Balcerowicz nie ma recepty"
- Jeżeli ktoś chciałby rzeczywiście dyskutować i być zainteresowany, to musi uczestniczyć w debacie, a nie jednostronnie ogłaszać pomysły, tym bardziej, jeśli są one dosyć chude – tak Bielecki odnosi się do propozycji ratowania finansów publicznych przedstawianych przez byłego prezesa NBP Leszka Balcerowicza. Za szczególnie doraźne rozwiązanie uznaje propozycję przyspieszonej prywatyzacji, która miałaby być przeprowadzona w 2011 r. – W przeciwieństwie do pomysłów Balcerowicza, który nie ma żadnej cudownej recepty na nadchodzący rok, reforma OFE, którą proponuje rząd nie jest działaniem chwilowym - twierdzi.
- Trudno jest polemizować z Leszkiem Balcerowiczem, który rzuca jakieś opinie mediom, te się nimi zajmują i oczekują, że każdy będzie się do nich odnosił – oznajmia Bielecki, kwestionując jednocześnie słuszność dyskusji medialnych. - Jeśli ktoś chciałby rzeczywiście dyskutować, to musi uczestniczyć w debacie parlamentarnej – uważa.
Wolontariusz Bielecki płaci za telefon
- Na każdym kroku powinniśmy umacniać naszą demokrację parlamentarną, a nie wyśmiewać się z niej, bo istnieje ryzyko, że dojdziemy do fałszywego przekonania, że to merytokracja powinna decydować o przyszłości Polski – zauważa Bielecki. Według przewodniczącego Rady Gospodarczej przy premierze, „debata nie polega na pojedynku jednego pana z drugim panem, nawet jeśli jej uczestnikami mają być minister Rostowski i prof. Balcerowicz".
Bielecki zapewnia jednak, że nie planuje startować w wyborach do parlamentu. - Umówiłem się z premierem na określoną działalność społeczną, za którą nie pobieram wynagrodzenia. Nawet telefon mam prywatny – oświadcza.
– Moja praca ma charakter stuprocentowego wolontariatu – dodaje.
„Polskie Radio", kz