Od czasu ustąpienia byłego prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka w lutym tego roku gazociąg biegnący przez półwysep Synaj do Izraela i Jordanii był kilkakrotnie wysadzany lub ostrzeliwany, po raz ostatni pod koniec września. Sprawstwo ataków przypisywano islamskim przeciwnikom pokojowych relacji między dwoma sąsiednimi krajami bądź beduińskim gangom korzystającym z osłabienia władz centralnych w Kairze.
Jednym z zarzutów stawianych Mubarakowi i jego synom w toczących się w Egipcie procesach jest korupcja przy zawieraniu kontraktu gazowego, co - jak twierdzą jego krytycy - doprowadziło do zaniżania cen surowca wysyłanego Izraelowi.
Egipt dostarcza Izraelowi 40 proc. zużywanego przezeń gazu ziemnego, który trafia przede wszystkim do elektrowni. Musiały one szukać alternatywnych dostawców krótkoterminowych oraz innych paliw, co pociągnęło za sobą zwiększenie cen.
Wedle izraelskiej gazety ekonomicznej "Globes", wznowienie dostaw egipskiego gazu powinno zmniejszyć, a przynajmniej opóźnić zapowiadaną podwyżkę cen energii elektrycznej w Izraelu. Miały one wzrosnąć o 5 proc. w listopadzie. Wcześniej, w lipcu, ceny prądu skoczyły już o 10 proc. w górę.
pap, ps