Pierwsza informacja o tym, że giganci z AB InBev chcą kupić SABMillera, wpłynęła do biur Jana Kulczyka w połowie września. Właściwie nie było oficjalnego komunikatu. Sebastian i Dominika, dzieci oraz spadkobiercy fortuny najbogatszego Polaka, dowiedzieli się o całej sprawie z mediów. Trwało wtedy zebranie zarządu w luksemburskiej siedzibie rodzinnej spółki Kulczyk Investments. Po tym, jak któryś z menedżerów przeczytał depeszę prasową, że SABMiller idzie pod młotek za 100 mld dolarów, błyskawicznie zarządzono przerwę. Usunięto wszystkie pozostałe punkty spotkania. Członkowie zarządu wrócili do rozmów, ale dyskutowano już tylko o tym, co z tym fantem mają zrobić Kulczykowie. Ojciec zostawił im przecież w spadku trzyprocentowy pakiet akcji piwnego koncernu, co robi z nich czwartych największych udziałowców spółki. Ten skromny procencik w SABMillerze był od lat fundamentem fortuny najbogatszego Polaka. W kolejnych edycjach listy 100 najbogatszych Polaków dawał mu solidne 8-9 mld zł, dzięki czemu Kulczyk przez kilkanaście lat trzymał w garści tytuł najbogatszego Polaka.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.