Odroczona uchwała „frankowa”. Pierwsza prezes SN wyjaśnia sens wniosku do Rzecznika Praw Dziecka

Odroczona uchwała „frankowa”. Pierwsza prezes SN wyjaśnia sens wniosku do Rzecznika Praw Dziecka

Małgorzata Manowska
Małgorzata Manowska Źródło: Newspix.pl / GRZEGORZ KRZYZEWSKI / FOTONEWS
Odroczenie przez Sąd Najwyższy decyzji w sprawie frankowiczów wywołało rozczarowanie banków i kredytobiorców. Oficjalny powód: potrzeba zapoznania się ze stanowiskiem kilku instytucji. Prezes SN Małgorzata Manowska wyjaśniła, dlaczego wnioski zostały złożone na dzień przed planowaną uchwałą i dlaczego sędziowie poprosili o opinię także Rzecznika Praw Dziecka.

– Rozstrzyganie tzw. spraw frankowych może mieć istotny wpływ na sytuację życiową i prawną dziecka. Nie tylko przekłada się na warunki, w jakich dziecko dorasta, ale bezpośrednio wyraża się w możliwości dziedziczenia przez małoletniego długów spadkowych czy też w uszczupleniu majątku dziedziczonego przez dziecko – powiedziała w rozmowie z „Rzeczpospolitą” dr hab. Małgorzata Manowska, I prezes SN. Była to odpowiedź na pytanie o zasadność skierowania do Rzecznika Praw Dziecka wniosku o zajęcia stanowiska w sprawie kredytów frankowych.

Prawa dziecka muszą być uwzględnione w uchwale frankowej

Izba Cywilna Sądu Najwyższego nie podjęła w maju długo oczekiwanego rozstrzygnięcia w sprawie kredytobiorców frankowych. 11 maja banki i kredytobiorcy wstrzymali oddech w nadziei, że zaprezentowane zostanie stanowisko, które ujednolici orzecznictwo polskich sądów w sprawach kredytów we franku szwajcarskim, ale zamiast zestawu wskazówek usłyszeli tylko, że Izba odracza decyzję do czasu zapoznania się z opinią kilku urzędów.

Sędziowie czekają na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich, prezesa NBP, Komisji Nadzoru Finansowego, Rzecznika Finansowego i Rzecznika Praw Dziecka. Skierowanie pytania do tego ostatniego spowodowało wiele drwin w mediach, bo dlaczego rzecznik powołany do obrony praw nieletnich miałby wypowiadać się w sprawie technicznych szczegółów umów kredytowych?

Prezes Manowska broni decyzji o skierowaniu pytania również do RPD.

– Głosy prześmiewcze w tej kwestii uważam za całkowicie nietrafione. Czas skończyć z traktowaniem małoletnich jak obywateli gorszej kategorii – powiedziała Manowska i dodała, że RPD jest uprawniony, podobnie jak Rzecznik Praw Obywatelskich, do składania skargi nadzwyczajnej. – Nie wiem więc, dlaczego rzecznik praw dziecka miałby mieć mniej do powiedzenia w kwestii kredytów frankowych niż rzecznik praw obywatelskich. Dlatego uważam, że decyzja izby była słuszna – dodała.

Prezes wyjaśnia sens wniosku złożonego w ostatniej chwili

Zapytana została również o to, dlaczego sędziowie Izby Cywilnej zwrócili się z prośbą o zajęcie stanowiska do pięciu instytucji dopiero w maju, a nie kilka miesięcy wcześniej.

– Wniosek od jednego z sędziów w tej sprawie wpłynął w dniu poprzedzającym posiedzenie, czyli 10 maja. Chociaż uważam, że mógł zostać złożony dużo wcześniej, to nie mogłam go zignorować. Poddałam go zatem pod głosowanie całej izby i został uwzględniony – powiedziała.

Wyjaśniła, że sędziowie Sądu Najwyższego mogą, ale nie muszą prosić innych instytucji o zajęcie stanowiska. Skoro nie jest to obligatoryjne, to ona, jako przewodnicząca składu, nie powinna samodzielnie decydować w takiej sprawie. Stąd też nie podjęła wcześniej decyzji o zadaniu pytań, a gdy propozycja wyszła od innego sędziego, nie wniosła sprzeciwu.

Zapewniła jednak, że gdy tylko dysponować będzie kompletem informacji, Sąd Najwyższy bez zbędnej zwłoki podejmie decyzję w sprawie frankowiczów.

– Sądy powszechne tego potrzebują, o czym świadczy ilość pytań prawnych skierowanych do Sądu Najwyższego, i postaram się, żeby te pytania nie pozostały bez odpowiedzi – powiedziała.

Sądy niższych instancji potrzebują wskazówek

Izba Cywilna Sądu Najwyższego miała rozstrzygnąć 11 maja kwestie, których dotyczące przewalutowania kredytów frankowych, których wyjaśnienia od miesięcy oczekują kredytobiorcy frankowi oraz banki. Brak decyzji w sprawie odracza na kolejne miesiące wyroki sądów niższych instancji, a sami frankowicze tracą cierpliwość.

Sędziowie Izby Cywilnej mieli ustosunkować się do następujących kwestii:

  • Czy niedozwolone postanowienie określające sposób wyliczenia kursu waluty może być zastąpione innym sposobem ustalenia kursu wynikającym z przepisów prawa lub zwyczajów?
  • Czy umowa może wiązać strony, jeżeli nie jest możliwe ustalenie kursu waluty obcej w umowie kredytu indeksowanego?
  • Czy umowa może wiązać strony, jeżeli nie jest możliwe ustalenie kursu waluty obcej w umowie kredytu denominowanego?
  • Czy w przypadku nieważności lub bezskuteczności umowy kredytowej powstają odrębne roszczenia z tytułu nienależnego świadczenia na rzecz każdej ze stron (teoria dwóch kondykcji), czy też powstaje jedynie jedno roszczenie, równe różnicy spełnionych świadczeń, na rzecz tej strony, której łączne świadczenie miało wyższą wysokość (teoria salda)?
  • Jeżeli umowa zostanie unieważniona przez sąd z powodu zawartych w niej klauzul niedozwolonych, to czy bieg przedawnienia roszczenia banku o zwrot kwot wypłaconych z tytułu kredytu rozpoczyna się od chwili ich wypłaty?
  • Czy bank ma prawo do żądania wynagrodzenia od konsumenta za korzystanie z kapitału, gdy umowa została rozwiązana na skutek stosowania przez bank klauzul niedozwolonych?

Sądy powszechne, które każdego dnia rozstrzygają spory kredytowe, nie wypracowały jednej linii orzeczniczej. Tak naprawdę kredytobiorca, który wnosi sprawę, nie wie, jakie będzie rozstrzygnięcie. To, że w innym województwie, w bardzo podobnej sprawie, zapadło orzeczenie na korzyść klienta, wcale nie oznacza, że w jego przypadku też tak będzie. Sędziowie mają dużą swobodę orzekania, a w naszym systemie prawnym nie obowiązuje zasada precedensu.

Stąd tak ważne, by Sąd Najwyższy wyznaczył wspólne kryteria, którymi posługiwać się będą sądy niższych instancji w całym kraju.

Czytaj też:
Frankowicze, jeszcze sobie poczekacie. Orzeczenie SN znów przełożono, co to oznacza?

Źródło: Rzeczpospolita