Listopad może przynieść złe wieści dla spłacających kredyty. Chodzi o stopy procentowe

Listopad może przynieść złe wieści dla spłacających kredyty. Chodzi o stopy procentowe

Adam Glapiński
Adam Glapiński Źródło: Newspix.pl / GRZEGORZ KRZYZEWSKI / FOTONEWS
Wprawdzie Adam Glapiński dał do zrozumienia, że jest przeciwnikiem podnoszenia stóp procentowych, ale eksperci wciąż wierzą, że jeszcze przed końcem tego roku RPP podejmie decyzję o choćby symbolicznym ich podniesieniu. Nie będzie to w październiku, ale może w listopadzie?

Jeszcze do niedawna dominowała narracja, że podniesienie stóp procentowych jest kwestią czasu. Najwyższa od 20 lat inflacja (5,4 proc. w sierpniu) wydawała się przesądzić sprawę, ale prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński, który jest jednocześnie przewodniczącym Rady Polityki Pieniężnej, ostudził te oczekiwania w wywiadzie, którego udzielił Polskiej Agencji Prasowej w zeszłym tygodniu.

- Biorąc pod uwagę naturę szoków podbijających inflację, a jednocześnie bardzo wysoką niepewność dotyczącą dalszych losów pandemii i koniunktury, zacieśnienie polityki pieniężnej byłoby to bardzo ryzykowne – powiedział.

Konsternacja po wywiadzie z Glapińskim

Kilka godzin później biuro prasowe NBP wydało komunikat, w którym przekonywało, że Glapiński udzielił wywiadu jako prezes NBP, a nie prominentny członek RPP, co było ważne o tyle, że członkowie Rady nie powinni wypowiadać się w mediach w dniach poprzedzających posiedzenie. Niezależnie od swojej roli i zapewnień biura prasowego, Glapiński wyraził jednak swoją opinię, a jako że jest najważniejszym członkiem RPP, to trudno nie traktować jego słów bardzo poważnie.

Mimo to ekonomiści wierzą, że decyzja o podniesieniu stóp w pewnym momencie zapadnie. Piotr Bielski, dyrektor departamentu analiz ekonomicznych w Santander Bank Polska powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że choć na ostatnim posiedzeniu RPP nie zapadła decyzja o podniesieniu stóp, nie wpływa to drastycznie na przewidywania banku dotyczące perspektyw polityki pieniężnej.

Podwyżka stóp w listopadzie faktycznie wydaje się mniej prawdopodobna niż do tej pory, ale nadal nie jest wykluczona, szczególnie jeśli nadchodzące dane ekonomiczne będą mocne, a czwarta fala pandemii nie okaże się bardzo dotkliwa gospodarczo. Dodatkowo Glapiński wyraźnie nie jest zwolennikiem podwyżki stóp procentowych o 0,15 pkt proc., co do tej pory zakładaliśmy na początek cyklu, więc nawet jeśli podwyżki rozpoczną się nieco później, to być może od mocniejszego ruchu, w efekcie czego ścieżka stóp procentowych w przyszłym roku może nie odbiegać zasadniczo od tej, którą do tej pory zakładaliśmy – dodał.

Na podwyżkę czekają ci, którzy mają oszczędności i chcieliby choć trochę zmniejszyć rozmiar strat, jakie przynosi trzymanie pieniędzy w banku. Ze względu na wysoką inflację każdy oszczędzający traci, bo spada wartość pieniędzy. Gdzie jeden skorzysta, straci ktoś inny. Wyższe stopy procentowe to droższe kredyty.

Droższa rata, ale o ile?

O jakich podwyżkach mówimy? Aby pokazać możliwe podwyżki, „Rz” wzięła pod lupę kredyt na 300 tys. zł zaciągnięty na 25 lat i o oprocentowaniu bazującym na marży 2,3 proc., powiększonej o stawkę WIBOR 3M. Obecnie jego miesięczna rata to 1345 zł. Wzrost stóp o 1,4 pkt proc., powrót stopy referencyjnej do przedpandemicznego poziomu 1,5 proc. i odpowiadający mu wzrost WIBOR 3M skutkowałyby zwiększeniem miesięcznej raty o 220 zł, do 1570 zł. Gdyby stopy poszły w górę mocniej, np. o 2 pkt proc., rata urosłaby wobec dzisiejszej o 320 zł.

Wzrost stóp o 3 pkt proc. przyniósłby zwiększenie raty o 495 zł, a o 4 pkt proc. – już o 680 zł. Ten ostatni przykład oznacza spore zwiększenie raty, bo o połowę w porównaniu z obecną. To jednak mało prawdopodobne, to takie poziomy notowano ostatnio dziewięć lat temu. Nie można jednak wykluczyć, że do tego poziomu nigdy nie dobijemy, wszak mierzymy się z najwyższą od 20 lat inflacją.

Czytaj też:
Kredytobiorcy nie chcą wyższych stóp procentowych. O ile wzrośnie ich rata?

Opracowała:
Źródło: Rzeczpospolita / Wprost