Ile kosztuje gotówka

Ile kosztuje gotówka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Adam Tochmański
Najprawdopodobniej wcześniej czy później Polska wejdzie do strefy euro. W takiej sytuacji im mniej będzie na rynku gotówki do wymiany, tym mniejsze będą koszty zmiany waluty – uważa Adam Tochmański, dyrektor Departamentu Systemu Płatniczego w Narodowym Banku Polskim.
Zbliżamy się do półmetka „Programu rozwoju obrotu bezgotówkowego w Polsce" zaplanowanego na lata 2010–2013. Jak można przekonać ludzi, żeby ograniczali płatności gotówką na rzecz płacenia kartami?

Największy problem z „Programem obrotu bezgotówkowego" polega na tym, że oficjalnie... jeszcze go nie ma. Trudno więc mówić o realizacji nieprzyjętego programu, choć wiele działań jest podejmowanych niezależnie od jego formalnego przyjęcia. Mam głęboką nadzieję, że w najbliższym czasie program, ostatecznie obejmujący lata 2011–2013, zostanie jednak przez rząd przyjęty.

Program ma nie tylko doprowadzić do ograniczenia obiegu gotówki, ale pokazuje też, jak dzisiaj posługujemy się nowoczesnymi technologiami płatniczymi...

Program rzeczywiście składa się z kilku części, pokazuje bowiem nie tylko, w jakim kierunku powinniśmy zmierzać w przyszłości, ale też przedstawia wszechstronną diagnozę obecnego stanu rozwoju obrotu bezgotówkowego w Polsce. W części informacyjno-diagnostycznej przedstawione są m.in. wskaźniki rozwoju różnych elementów obrotu płatniczego i porównania z innymi krajami. Z powyższych analiz wynika, że w przeliczeniu na jednego mieszkańca nasz kraj znajduje się w „ogonie" Europy, czyli jest na jednym z ostatnich miejsc zarówno pod względem liczby rachunków bankowych, kart płatniczych, poleceń zapłaty, jak i liczby terminali POS, dzięki którym można płacić kartami.

Czy oprócz statystyki „ubankowienia" społeczeństwa i konstatacją, że słabo wypadamy w europejskich zestawieniach, ma to jakieś znaczenie dla ludzi i gospodarki?

Rozwój obrotu bezgotówkowego ma duży i pozytywny wpływ przede wszystkim na gospodarkę i państwo, ale także na osoby prywatne. Po pierwsze, to, jaka jest ilość pieniędzy zgromadzonych na rachunkach bankowych, ma bezpośredni wpływ na wielkość udzielanych przez banki kredytów, które są istotnym czynnikiem wzrostu gospodarczego. Im więcej pieniędzy ludzie trzymają w bankach, a nie w przysłowiowych skarpetach, tym większa jest baza depozytowa dla kredytów, a co za tym idzie – lepsza perspektywa dla wzrostu gospodarczego. Drugim elementem oddziaływania na gospodarkę i państwo jest wpływ na szarą strefę, czyli tę część gospodarki, która często działa legalnie, ale poza kontrolą państwa, i w której gotówka króluje. Zwiększenie wśród podmiotów gospodarczych skali płatności niegotówkowych zwiększy dochody państwa. Trzecim aspektem jest to, że najprawdopodobniej wcześniej czy później Polska wejdzie do strefy euro. W takiej sytuacji im mniej na rynku będzie gotówki w złotych do wymiany, tym mniejsze będą koszty zmiany waluty. Jest to co prawda kwestia przyszłości, ale o tym należałoby myśleć już teraz. Działania promujące oszczędzanie w bankach i płatności bezgotówkowe podejmowały też kraje, które wchodziły w ostatnich latach do strefy euro, jednak często przyznawały one, że niektóre z tych działań były podejmowane zbyt późno, aby mieć lepsze efekty kosztowe. I wreszcie czwartym czynnikiem jest koszt obrotu gotówkowego, jaki ponosi wiele instytucji. Najczęściej podawanym przykładem jest tu ZUS, który wypłaca emerytury i renty. Dzisiaj spośród około 8 mln emerytów 56 proc. otrzymuje świadczenia na rachunki bankowe, pozostali odbierajà je w gotówce, co wymaga pośrednika w postaci poczty. Roczny koszt wypłat w gotówce wynosi ok. 300 mln zł, natomiast wypłaty w formie bezgotówkowej kosztują ok. 30 mln zł. Tak więc zwiększenie grupy osób, które otrzymują emeryturę na rachunek bankowy, da ZUS-owi i pośrednio państwu znaczące oszczędności. W sumie, według szacunków, koszty obrotu bezgotówkowego w Polsce mogą sięgać nawet 1 proc. PKB.

O ograniczenie obrotu gotówkowego zabiegają NBP, ZUS, banki. Natomiast na co dzień gotówką obracają zwykli ludzie, a nie instytucje, i to oni decydują, czy zapłacą banknotami, czy kartą. Zyskają na świecie bez gotówki?

Rzeczywiście, łatwiej pokazać korzyści makroekonomiczne, jednak osoby prywatne również mogą odnaleźć w tym wiele plusów. Pierwszy z nich to bezpieczeństwo. Gotówka może łatwo zmienić właściciela. W przypadku np. kradzieży pieniądze trudno jest odzyskać. Depozyt w banku jest pewny i nawet kiedy bank zostanie okradziony, to nie posiadacz rachunku poniesie konsekwencje, tylko instytucja, która bez względu na to jest zobowiązana wypłacić posiadaczowi rachunku jego pieniądze. A nawet jeśli bank upadnie, to jest Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który gwarantuje depozyty do 100 tys. euro. Druga, równie ważna sprawa, to efektywność środków. Gotówka w ogóle nie „pracuje", nie ma od niej żadnych odsetek, natomiast w banku, w zależności od rodzaju rachunku, jest oprocentowanie, które przynajmniej w większym lub mniejszym stopniu pokrywa inflację. Poza tym różne instrumenty płatnicze mogą ułatwić codzienne życie. Na przykład osoby, które mają mniej czasu, mogą za pośrednictwem bankowości internetowej dokonywać płatności w dowolnym momencie i nie muszą stać w kolejce. Pieniądz bezgotówkowy to bezpieczniejsza, efektywniejsza i wygodniejsza forma pieniądza.

Ekonomiści używają magicznego zwrotu „koszty obrotu gotówkowego". Banknoty i monety kosztują?

Banknoty i monety trzeba wyprodukować, czym zajmujà się Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych oraz Mennica Polska. Narodowy Bank Polski musi kupić tę gotówkę, oczywiście nie po kosztach nominalnych, jednak są to konkretne wydatki. Idąc dalej, koszty związane z gotówką, ponoszone i przez NBP, i przez banki, obejmują kwestie jej zabezpieczenia, budowy i utrzymania skarbców lub ubezpieczenia oraz liczenia. Poza tym, i są to wydatki już nie tylko banków, kosztowny jest transport i przechowywanie gotówki. To wszystko wymaga znaczących zasobów, zarówno ludzkich, jak i technicznych, a zatem kosztuje.

Czy jest możliwy świat w ogóle bez gotówki?

Myślę, że w przyszłości tak. W literaturze nie tylko światowej, ale i polskiej, powstało wiele wizji społeczeństwa bezgotówkowego. Tacy pisarze jak Stanisław Lem czy Janusz A. Zajdel już wiele lat temu wprowadzali futurystyczne wizje światów, w których nie ma gotówki. Rzeczywistości jednak jeszcze bardzo daleko do tych wizji. Rozwój obrotu bezgotówkowego wymaga czasu nie tylko ze względu na konieczność rozbudowy infrastruktury, ale przede wszystkim ze względu na konieczność zmiany postaw ludzi wobec różnych form pieniądza. Najtrudniej jest bowiem zmienić przyzwyczajenia osób, które zawsze używały wyłącznie gotówki i nie widzą żadnego powodu dla zmiany swoich nawyków. Badania, które przeprowadził w ostatnich latach Narodowy Bank Polski, pokazują, że problem leży nie w technologii czy konieczności poniesienia opłat za usługi bankowe, ale właśnie w kwestiach psychologicznych: przyzwyczajeń i mentalności. Oczywiście, są także podmioty, które nie są zainteresowane obrotem bezgotówkowym, bowiem na obrocie gotówką zarabiają.

No i kino gangsterskie padnie, bo jak dać okup kartą kredytową...

Dlaczego? W wielu filmach żądania porywaczy czy terrorystów sprowadzają się do przelania określonej kwoty na rachunek bankowy w innym kraju. Może nie oglądamy tego jeszcze w polskich filmach, ale do światowego kina sensacyjnego obrót bezgotówkowy zawitał już wiele lat temu. Również i to pokazuje, że zmiany w kierunku płacenia w formie bezgotówkowej są nieuniknione, choć może będą trwały jeszcze wiele lat, może przez pokolenia. Nie zapominajmy jednak, iż na przestrzeni dziejów forma pieniądza nie była stale taka sama, ale zmieniała się nieustannie: z towarowego na kruszcowy, z kruszcowego na papierowy, a w końcu z papierowego na elektroniczny. Nie zmienia się jednak i nie zmieni to, że pieniądz jako miernik wartości będzie potrzebny zawsze.

Rozmawiał: Sławomir Dolecki