Mocno przecenione akcje kuszą, by w nie zainwestować. Eksperci pokazują, gdzie jest szansa, a gdzie ryzyko.
Indeksy giełdowe od tegorocznych szczytów straciły ponad 20 proc., kursy wielu akcji są na minimach. Trudny okres nie trwa jednak wiecznie. Dlatego podpowiadamy jak, zachowując rozsądek, inwestować na GPW. Piotr Âwięcik, zarządzający BM ING Banku Âląskiego, uprzedza: – Ciągle realne jest ryzyko wymknięcia się rynków spod kontroli w wyniku niespiesznego działania UE i Europejskiego Banku Centralnego. Niepewność nigdy nie sprzyja wykształceniu się stabilnego, długookresowego trendu — dodaje. Jest jednak światełko w tunelu. Michał Szymański, zarządzający Money Makers, podpowiada, że jeśli ktoś oszczędza na cel bardzo odległy lub ma duże oszczędności i z części nie będzie musiał korzystać w najbliższym roku czy dwóch, może rozważyć stopniowe inwestycje na giełdzie. – Ceny akcji już mocno spadły, dając dobre podstawy do zysków w dłuższym horyzoncie – sugeruje Szymański. Jerzy Nikorowski, makler BNP Paribas Bank Polska, mówi, że akcje są tym atrakcyjniejsze z perspektywy wycen fundamentalnych, im bardziej dotkliwe są spadki.
– Na polskim rynku akcji mieliśmy do czynienia z trzema kataklizmami (kryzys azjatycki, bańka internetowa i kryzys subprime). Każdy opanowanym i konsekwentnym inwestorom stwarzał okazje pomnożenia kapitału. Przy spadkach indeksów w latach 2007–2009 podjęcie kontrariańskiej decyzji (pod prąd – red.) o kupnie akcji mogło zaowocować stopą zwrotu ponad 200 proc., biorąc pod uwagę zmiany indeksu WIG20 – wyjaśnia makler BNP Paribas. Sugeruje, że tworzą się warunki do stopniowego wchodzenia na rynek akcji przez inwestorów długoterminowych i osoby z wysoką tolerancją ryzyka. – Nie oznacza to, że problemy z zadłużeniem peryferyjnych krajów eurostrefy są za nami, niemniej długoterminowe decyzje inwestycyjne powinny być oparte na faktach makroekonomicznych, które prezentują się lepiej, niż wynikałoby z kondycji giełd – deklaruje Nikorowski.
Tomasz Gąsior, doradca inwestycyjny Forum TFI, wskazuje, że klienci indywidualni odczuwają dyskomfort, kiedy rozważają inwestowanie w instrumenty, których dotychczasowe stopy zwrotu są na kilkunasto- czy też nawet kilkudziesięcioprocentowych minusach. – Ponieważ klienci traktują je jako istotne wskazanie dla przyszłego wyniku inwestycji, chętniej kupują akcje czy jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, kiedy ich stopy zwrotu są dodatnie. Niestety, zakup akcji, kiedy analitycy i doradcy bankowi są optymistyczni, a prognozy i perspektywy obiecujące, zmniejsza obawy w chwili zakupu, ale zwiększa prawdopodobieństwo, że inwestycja nie sprosta wygórowanym oczekiwaniom, jak w roku 2008 – uprzedza.
Jego zdaniem, obecny umiarkowany poziom wycen spółek może być traktowany jako okazja dla inwestorów długoterminowych do selektywnego zakupu przecenionych akcji, zwłaszcza największych firm z GPW.
Dominik Olszewski z firmy Saski Partners ocenia, że silny spadek wycen zwiększa szansę wezwań do sprzedaży akcji ogłaszanych przez innych inwestorów, więc można się pokusić o kupowanie akcji pod przejęcia. Jaką strategię przyjąć? Roman Przasnyski z Open Finance radzi unikać angażowania całego kapitału jednorazowo, by zmniejszyć ryzyko poniesienia strat wynikających z rozpoczęcia inwestycji w niewłaściwej chwili. – Trzeba podzielić kapitał na kilka równych części i kupować akcje lub jednostki uczestnictwa w funduszu akcji za stałą kwotę, np. co miesiąc lub co kwartał. Kupowanie „na raty" zmniejsza ryzyko.
– Na polskim rynku akcji mieliśmy do czynienia z trzema kataklizmami (kryzys azjatycki, bańka internetowa i kryzys subprime). Każdy opanowanym i konsekwentnym inwestorom stwarzał okazje pomnożenia kapitału. Przy spadkach indeksów w latach 2007–2009 podjęcie kontrariańskiej decyzji (pod prąd – red.) o kupnie akcji mogło zaowocować stopą zwrotu ponad 200 proc., biorąc pod uwagę zmiany indeksu WIG20 – wyjaśnia makler BNP Paribas. Sugeruje, że tworzą się warunki do stopniowego wchodzenia na rynek akcji przez inwestorów długoterminowych i osoby z wysoką tolerancją ryzyka. – Nie oznacza to, że problemy z zadłużeniem peryferyjnych krajów eurostrefy są za nami, niemniej długoterminowe decyzje inwestycyjne powinny być oparte na faktach makroekonomicznych, które prezentują się lepiej, niż wynikałoby z kondycji giełd – deklaruje Nikorowski.
Tomasz Gąsior, doradca inwestycyjny Forum TFI, wskazuje, że klienci indywidualni odczuwają dyskomfort, kiedy rozważają inwestowanie w instrumenty, których dotychczasowe stopy zwrotu są na kilkunasto- czy też nawet kilkudziesięcioprocentowych minusach. – Ponieważ klienci traktują je jako istotne wskazanie dla przyszłego wyniku inwestycji, chętniej kupują akcje czy jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, kiedy ich stopy zwrotu są dodatnie. Niestety, zakup akcji, kiedy analitycy i doradcy bankowi są optymistyczni, a prognozy i perspektywy obiecujące, zmniejsza obawy w chwili zakupu, ale zwiększa prawdopodobieństwo, że inwestycja nie sprosta wygórowanym oczekiwaniom, jak w roku 2008 – uprzedza.
Jego zdaniem, obecny umiarkowany poziom wycen spółek może być traktowany jako okazja dla inwestorów długoterminowych do selektywnego zakupu przecenionych akcji, zwłaszcza największych firm z GPW.
Dominik Olszewski z firmy Saski Partners ocenia, że silny spadek wycen zwiększa szansę wezwań do sprzedaży akcji ogłaszanych przez innych inwestorów, więc można się pokusić o kupowanie akcji pod przejęcia. Jaką strategię przyjąć? Roman Przasnyski z Open Finance radzi unikać angażowania całego kapitału jednorazowo, by zmniejszyć ryzyko poniesienia strat wynikających z rozpoczęcia inwestycji w niewłaściwej chwili. – Trzeba podzielić kapitał na kilka równych części i kupować akcje lub jednostki uczestnictwa w funduszu akcji za stałą kwotę, np. co miesiąc lub co kwartał. Kupowanie „na raty" zmniejsza ryzyko.
Sebastian Gawłowski