Grecy nie wyrzucili matryc drachmy

Grecy nie wyrzucili matryc drachmy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Sadowski, ekonomista, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha Archiwum 
Decyzję o powrocie do własnej waluty mogą równie dobrze podjąć Grecy, jak i Niemcy. Taki scenariusz, niedawno kompletnie futurystyczny, dziś już ma elementy prawdopodobieństwa mówi Andrzej Sadowski, ekonomista, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha.

Bartłomiej Mayer: Komisja Europejska twierdzi, że nie można wyjść ze strefy euro bez opuszczenia Unii Europejskiej. Czy Grecja nie może, pozostając we Wspólnocie, wrócić do drachmy?
Andrzej Sadowski: Grecja jest na razie samodzielnym, niezależnym państwem i dlatego to Grecy będą podejmować suwerenne decyzje dotyczący przyszłości ich kraju, a nie ktokolwiek inny. Prezydent Nicolas Sarkozy jest w dużym błędzie sądząc, że jest inaczej.
Scenariusz wyjścia Grecji ze strefy euro jest oczywiście możliwy. Chcę jednak zwrócić uwagę, że możliwa jest również zupełnie inna sytuacja. Oto, w wyniku zbyt wysokich kosztów pozostawania w strefie euro, decyzję o wyjściu z niej i wprowadzeniu z powrotem własnej waluty mogą podjąć Niemcy. Taki scenariusz, choć jeszcze kilka lat temu mógł się wydawać kompletnie futurystyczny, dziś już ma elementy prawdopodobieństwa. Niemcy przyznali zresztą, że mają różne strategiczne rozwiązania, z przywróceniem marki włącznie.

Czy to bardziej prawdopodobny scenariusz?
Oba, moim zdaniem, mogą być równie prawdopodobne. Przyszłość zależy od tak wielkiej liczby zmiennych, że prawdopodobieństwo realizacji jednego lub drugiego scenariusza wciąż się waha. Zresztą tych zmiennych może być znacznie więcej, niż dzisiaj jesteśmy w stanie sobie mgliście wyobrażać.
W Europie podobne procesy miały już miejsce i to w niedalekiej przeszłości. Czesi i Słowacy wprowadzili własne waluty narodowe na miejsce wcześniejszej wspólnej korony. To był długo przygotowywany, skomplikowany proces. Trzeba było m.in. dokonać podziału rezerw złota. Ale udało się go przeprowadzić. Znacznie dramatyczniejsze były zmiany w byłej Jugosławii, ale i tam wprowadzono na miejsce wcześniejszej waluty kilka nowych.

Jak mógłby teraz przebiegać taki proces?
Niemcy już wcześniej zażądali materialnego zastawu pod pomoc finansową dla Grecji. Wydaje się więc, że jakkolwiek przebiegałby proces powrotu do drachmy, musiałaby to być waluta oparta nie o obietnice polityków, ale o realne dobra. Być może nie będzie już powrotu do standardu złota, ale wprowadzony może być inny standard, choćby powiązanie z surowcami mineralnymi, jak jest np. w przypadku Norwegii. Dziś jesteśmy o wiele bliżej pieniądza, który ma pokrycie nie tylko farbą drukarską i w obietnicach polityków, jak to okazało się w przypadku euro.

Przygotowanie do ponownego wprowadzenia drachmy musiałoby trwać latami.
Grecy raczej nie wyrzucili matryc drachmy. Papierowe pieniądze można wydrukować bardzo szybko. Prezydent Obama ostatnio wielokrotnie udowadniał to światu, drukując na potęgę dolary.

Jaki scenariusz wyjścia z obecnego kryzysu jest, Pana zdaniem, najbardziej prawdopodobny?
Nie nadużywałbym w tym kontekście terminu 'kryzys'. Byłoby to przekłamaniem. Nie mamy bowiem do czynienia z kryzysem w sensie finansowym, jak twierdzą niektórzy, ale najwyżej z kryzysem sprawowania władzy, w wyniku czego przekroczono uprawnienia, zadłużając kraje na kilka pokoleń naprzód. Jeśli można mówić o kryzysie, to tylko systemu politycznego.
Natomiast co się tyczy gospodarki Grecji, to, podobnie jak gospodarki innych krajów Europy południowej, jest ona elastyczna niczym glina. I w przeciwieństwie do spiżowych czy stalowych gospodarek, takich jak niemiecka, może się ugiąć, ale się nie załamie. O jej elastyczności stanowi szara strefa. To właśnie ona stanowi amortyzator, dzięki któremu Grecja, jak i inne południowe kraje, bez względu na to, czy będą w strefie euro, czy też poza nią ? przetrwają.