Wierzę, że nie będzie gorzej, ale nie powiem, że się odbijemy

Wierzę, że nie będzie gorzej, ale nie powiem, że się odbijemy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wojciech Warski, ekspert Business Centre Club ds. gospodarki Materiały prasowe 
Główny Urząd Statystyczny opublikował dane dotyczące produkcji, z których wynika, że rośnie ona coraz wolniej. W stosunku do stycznia pojawił się nawet spadek. Wojciech Warski, ekspert Business Centre Club ds. gospodarki, nie jest tym jednak zdziwiony. To głównie efekt rosnącego w siłę złotego podkreśla.
Karol Manys: Naszą gospodarkę zaczyna dopadać spowolnienie, które wszyscy prognozowali.

Wojciech Warski: Niekoniecznie. Zwracam uwagę na efekt bazy, bo przypominam, że w lutym 2011 r. produkcja bardzo poszła w górę. A więc faktycznie, jeśli odnosić się do tego poziomu, to wiadomo, że trudniej się rośnie. Ale ja skoncentrowałbym się głównie ma czym innym. Nasza gospodarka ma mianowicie dwie bardzo wyraźne specjalizacje. Na dodatek obie dotyczą eksportu. Mam na myśli to, że nasz przemysł w znacznym stopniu jest przemysłem kooperacyjnym, który jest silnie uzależniony od współpracy z zachodnimi koncernami i od ich sytuacji. Poza tym sam sporo produkuje na eksport. Dlatego spadek w stosunku do stycznia wcale nie jest dla mnie zaskoczeniem.

Dlaczego?

Dlatego że każde, nawet najdrobniejsze wahnięcie kursowe nie pozostaje tu bez wpływu i powoduje, że z pewnym opóźnieniem, ale jednak rynek na nie silnie reaguje.

Łączy Pan spadek z umocnieniem złotego?

Oczywiście. Jeżeli tak znaczący fragment produkcji stanowi eksport, to w momencie gdy złoty się wzmacnia, jest on coraz mniej opłacalny. I, rzecz jasna, ten mechanizm nie działa z miesiąca na miesiąc, ale silny wzrost wartości złotówki zaczęliśmy przecież obserwować jeszcze w grudniu. A więc to opóźnienie czasowe jest już zupełnie wystarczające, by zaobserwować reakcję, o której mówię. W tym upatruję głównej przyczyny spadku w stosunku do stycznia.

Nie ma Pan obaw, że w ślad za innymi gospodarkami Unii Europejskiej, które jednak spowalniają, naszą też to zaczyna dotykać? Większość ekonomistów już dawno przestrzegała, że prędzej czy później to nastąpi.

Całkowicie się z tym zgadzam. Strefa euro generalnie jest strefą ekonomicznie słabnącą i jest jasne, że to się na nas przekłada. Zwracam tylko uwagę, że my w największym stopniu uzależnieni jesteśmy od Niemiec. A Niemcy na tle strefy euro mają się całkiem nieźle. Ich dane naprawdę są dobre, a nawet bardzo dobre.

Jak Pan widzi rozwój sytuacji w najbliższych miesiącach?

Boję się takich pytań, bo na obecną sytuację wpływ ma tyle czynników, takich jak sytuacja w strefie euro, kwestie inflacyjne, sprawy kursowe, dane naszych partnerów... W tych warunkach jakiekolwiek prognozowanie to raczej wyraz wiary, a nie wiedzy. To bardziej pytanie, czy ktoś jest optymistą, czy pesymistą.

A Pan jest optymistą czy pesymistą?

Wierzę w to, że nie będzie gorzej. Ale w żadnym razie nie jestem optymistą, który powie, że zaraz się odbijemy.