Reforma na pół gwizdka

Reforma na pół gwizdka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Zuber, analityk Archiwum 
Zdaniem ekonomisty Marka Zubera reforma emerytur mundurowych, którą przyjął rząd, będzie musiała być kontynuowana. W tym kształcie jest ona niewystarczająca. Dlatego rozumiem, że to tylko początek pewnego procesu mówi.
Karol Manys: Nie jest Pan zawiedziony, że ostatecznie rząd nie zdecydował się jednak na włączenie służb mundurowych do powszechnego systemu emerytalnego, a wojskowym i policjantom zostawił pewne przywileje emerytalne?

Marek Zuber: W pewnym sensie jestem. Ale rozumiem też, że nie da się zrobić wszystkiego od razu. Z teoretycznego punktu widzenia tak by oczywiście było najlepiej. Ale trzeba też patrzeć na aspekty praktyczne działań, realia i rzeczywistość.

Myśli Pan, że rząd przestraszył się gróźb służb mundurowych?

To nawet nie chodzi o groźby. Tam, gdzie jest to trudne społecznie, pewne zmiany powinno się tylko zapoczątkować, po to by trwały. To jest dla mnie jasne. Tak samo jak z KRUS. Dziś nierealne jest natychmiastowe nałożenie na wszystkich rolników takich samych obciążeń jak na wszystkich innych przedsiębiorców. Z tej prostej przyczyny, że to zabiłoby 70 proc. gospodarstw rolnych. Podobnie jest z mundurówkami. Teraz chodzi o rozpoczęcie pewnego procesu, który spowoduje zrównanie w pewnej perspektywie czasowej. I ja tak właśnie rozumiem całą tę reformę emerytalną, w tym zmiany dotyczące emerytur mundurowych. Rozumiem, że zaczyna się tylko pewien proces zmian. Na razie przywileje zmniejszamy, bo państwa nie stać na dawanie aż takich bonusów, a za jakiś czas to będzie kontynuowane.

Pana zdaniem do sprawy trzeba będzie powrócić?

Absolutnie! Nie mam co do tego najdrobniejszych wątpliwości. Ponieważ te zmiany, które teraz mają być wprowadzane, są niewystarczające, a więc nie są ostateczne. Ja rozumiem, że są pewne zawody, w których pewne przywileje, np. emerytalne, powinny zostać. Jeśli mówimy o zawodach mundurowych, na pewno są to m.in. policjanci z grup antyterrorystycznych czy żołnierze, którzy biorą bezpośredni udział w misjach. Ale przecież zawody mundurowe to nie tylko tacy ludzie. W policji czy wojsku pracuje mnóstwo osób, którym takie przywileje się nie należą z tej prostej przyczyny, że oni po prostu się nie narażają.

Pada argument, że praca w policji czy wojsku to służba, która wymaga np. pełnej dyspozycyjności...

Ja rozumiem, ale lekarz nie musi być dyspozycyjny? Problem polega zupełnie na czym innym.

Na czym Pana zdaniem?

Jeśli mamy się wycofać w tych przywilejów, to musi być za to jednak pewna rekompensata w postaci wyższych wynagrodzeń. Bez tego w najbliższych latach może się pojawić problem z naborem chętnych do służb mundurowych. W ślad za normalnymi warunkami emerytalnymi muszą iść wyższe pensje, bo nie ma co ukrywać, dla wielu osób, które wybierały te zawody, to był jednak ważny element zachęcający.

Myśli Pan, że to właśnie skłoniło rząd, by pewne przywileje jednak zostawić?

Myślę, że rząd rzeczywiście może się trochę obawiać pewnego paraliżu. Bo są to jednak dość specyficzne grupy zawodowe, które mogą skutecznie utrudnić funkcjonowanie administracji publicznej. A z drugiej strony wiadomo, że w najbliższym czasie nikt nie jest w stanie wyasygnować takich środków, by policjantom czy wojsku zapewnić znaczące podwyżki. Myślę, że decyzja, która zapadła w piątek, to efekt właśnie tych dwóch czynników. Ale za jakiś czas sprawa powróci.