Deklaracja Mario Draghiego na temat determinacji EBC w walce o jedność strefy euro może być jedynie przejściowym wsparciem dla rynków finansowych. Ewentualne działania EBC wypełniają instytucjonalną lukę, jaka powstała z chwilą pojawienia się opóźnień w rozpoczęciu działalności przez ESM. Jeśli prezes EBC wysoko zalicytował w grze z rynkiem, to odpowiedzią rynku może być: „sprawdzam”.
Słowa prezesa EBC zostały odebrane jako zapowiedź ponownego uruchomienia przez EBC tzw. Securities Market Programme, czyli programu zakupu na rynku wtórnym obligacji skarbowych krajów tracących wiarygodność finansową, przede wszystkim Hiszpanii i Włoch. Wyhamowały one grę spekulacyjną ukierunkowaną na spadek wartości obligacji, ale nie mogą odmienić one pogarszającej się fundamentalnej oceny sytuacji tych krajów. Ewentualne działania EBC wypełniają instytucjonalną lukę, jaka powstała z chwilą pojawienia się opóźnień w rozpoczęciu działalności przez ESM (Europejski Mechanizm Stabilizacyjny). Warto przypomnieć, że zgodnie z postanowieniami czerwcowego szczytu przywódców UE operacje interwencyjnego skupu obligacji na rynku wtórnym powinien prowadzić właśnie ESM. Jednak rozszerzenie zasad jego działalności stało się przedmiotem skargi wniesionej do niemieckiego trybunału konstytucyjnego, co opóźniło start tej instytucji, pierwotnie zaplanowany na początek lipca. Można zatem przypuszczać, że z chwilą rozstrzygnięcia wątpliwości prawnych, co jest oczekiwane we wrześniu, ESM powinien przejąć od EBC działania na rynku długu. Różnica między wykonywaniem operacji interwencyjnego skupu obligacji przez EBC a ESM polega na tym, że teoretycznie EBC nie ma ograniczenia co do ich skali. Natomiast kwota niezagospodarowanych dotychczas środków pomocowych pozostających w dyspozycji ESM jest szacowana na blisko 245 mld euro, plus 70 mld z kwoty 100 mld euro zadeklarowanych, ale nieprzekazanych Hiszpanii. Wydaje się ona niemała, choć jeśli odniesiemy ją do wartości obligacji skarbowych Hiszpanii i Włoch zapadających od sierpnia 2012 do grudnia 2013, to jest ona jednak niewystarczająca, bo tylko z tytułu rolowania długu potrzeba ponad 352 mld euro. Stąd wcześniejsze wypowiedzi członka rady zarządzającej EBC E. Nowotnego wskazujące na potrzebę przyznania licencji bankowej dla ESM w celu umożliwienia mu pozyskania dodatkowych środków finansowych poprzez emisję papierów dłużnych. Z kolei EBC jedynie teoretycznie ma nieograniczone możliwości interwencji, ponieważ do tej pory nabyte przez niego aktywa przekraczają już 32 proc. PKB strefy euro, co jest istotnie więcej niż w Stanach Zjednoczonych (ok. 20 proc.). Zatem realizacja deklaracji prezesa Draghiego zwiększa prawdopodobieństwo monetyzacji długu w strefie euro w dłuższym okresie w większym stopniu niż zapowiedzi trzeciej fali QE w Stanach Zjednoczonych. Percepcja rynku jest jednak istotnie krótsza, dlatego bieżące wyceny obligacji i kursu euro wobec dolara podążają dokładnie w przeciwną stronę. Czyli rentowności 10-letnich obligacji krajów peryferyjnych spadają, a kurs euro zyskuje. Jeśli jednak M. Draghi wysoko zalicytował w grze z rynkiem, to rynek w odpowiedzi może powiedzieć 'sprawdzam'. Pytanie tylko, kiedy? Na razie w piątek po południu rentowności długookresowych obligacji hiszpańskich zaczęły się stabilizować po zbliżeniu do linii wsparcia w średniookresowym trendzie wzrostowym. W poniedziałek poznamy dane o koniunkturze w strefie euro w lipcu. We wszystkich sektorach oczekiwane jest jej pogorszenie w stosunku do czerwca. We wtorek przed południem poznamy dane ze strefy euro: wstępne na temat inflacji HICP w lipcu, gdzie oczekiwany jest odczyt bez zmian w stosunku do czerwca (2,4 proc. r./r.) oraz stopy bezrobocia w czerwcu, w przypadku której oczekiwany jest niewielki wzrost w stosunku do maja. Po południu we wtorek czeka nas wysyp danych za oceanem: na temat wydatków konsumpcyjnych, koniunktury (zaufanie konsumentów (Conference Board) i menedżerów logistyki (Chicago PMI) czy cen nieruchomości. Z wyjątkiem danych z rynku nieruchomości, gdzie widać oznaki stabilizacji, pozostałe wskaźniki raczej wskażą na pogorszenie sytuacji. W środę 1 sierpnia publikowane będą dane dotyczące koniunktury w przemyśle, czyli indeksów PMI dla Chin i Europy oraz indeks ISM w Stanach Zjednoczonych. Dodatkowo na środę jest zaplanowane posiedzenie Fed. Wraz z posiedzeniem EBC w czwartek będą to kluczowe wydarzenia na rynkach finansowych rozpoczynającego się tygodnia. Wydaje się, że Fed może jeszcze czekać z podjęciem dodatkowych narzędzi w polityce pieniężnej, a EBC już nie. Zatem w czwartek zapewne poznamy szczegóły planu działań zapowiedzianych przez prezesa Draghiego. W piątek publikowane będą dane dotyczące koniunktury w usługach (PMI w Chinach i Europie) oraz ISM w Stanach Zjednoczonych. Za oceanem poznamy też comiesięczne dane z rynku pracy. Oczekuje się utrzymania bez zmian stopy bezrobocia na poziomie 8,2 proc. oraz wzrostu w lipcu liczby zatrudnionych poza rolnictwem o 100 tys. wobec 80 tys. przed miesiącem. Zatem w rozpoczynającym się tygodniu ewentualna krótkotrwała korekta możliwa jest w pierwszej jego połowie, ale druga połowa powinna podtrzymać optymizm wśród inwestorów, jeśli tylko Fed i EBC nie rozczarują. Na sprawdzenie deklaracji przez rynek pewnie trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać. Dla rynku polskiego powinno to oznaczać utrzymanie aprecjacji złotego i spadku rentowności obligacji. Przy czym istotnym ryzykiem dla tego scenariusza może być słaby odczyt indeksu PMI dla Polski publikowany w środę rano.