Już za nieco ponad trzy tygodnie nastąpi waloryzacja rent i emerytur. Podwyżka tych świadczeń jest w Polsce ustalana na podstawie specjalnie wyliczanego średniorocznego wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych z poprzedniego roku, a także realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia. Aby wyliczyć wysokość podwyżki do wskaźnika inflacji dodaje się co najmniej 20 proc. realnego wzrostu płac.
Waloryzacja rent i emerytur wyższa niż zakładano?
Tymczasem ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zaproponowała, by zwiększyć udział wzrostu wynagrodzeń w ustalaniu wskaźnika waloryzacji z 20 do 50 proc.
Gdyby propozycja szefowej resortu pracy weszła w życie, wówczas wskaźnik waloryzacji wyniósłby ok. 8,5 proc., a nie – jak zakładają obecne prognozy – 5,5 proc. Dokładne wyliczenia będą znane na początku przyszłego tygodnia, gdy Główny Urząd Statystyczny (GUS) przedstawi ostateczne dane dotyczące wynagrodzeń w zeszłym roku. W zeszłym roku waloryzacja wyniosła 12,12 poc., a w 2023 roku rekordowe 14,8 proc., co miało związek z najwyższą od lat inflacją.
Z wyliczeń przedstawionych przez Radio Zet wynika, że waloryzacja na poziomie 5,5 proc. oznaczałaby podniesienie minimalnej emerytury z dotychczasowych 1780,96 do 1878,91 zł brutto. Gdyby jednak rząd zastosował się do propozycji Dziemianowicz-Bąk wówczas najniższa emerytura wzrosłaby do 1932,34 zł brutto, czyli o nieco ponad 150 zł. Taka byłaby również wysokość 13. emerytury, której wypłata tradycyjnie nastąpi w kwietniu. Najprawdopodobniej jesienią seniorzy otrzymają również 14. emeryturę. W tym wypadku jednak świadczenie w wysokości minimalnej emerytury otrzymają seniorzy, których regularne świadczenie nie przekracza 2900 zł brutto. W pozostałych przypadkach stosowany jest mechanizm „złotówka za złotówka".
Czytaj też:
Andrzej Duda zdradził, ile będzie mieć emerytury. Chwilę później dostał ofertę pracyCzytaj też:
Część seniorów otrzyma wyższe świadczenia wcześniej. Wszystko z jednego powodu