Na granicy kryzys, a sankcje wobec Białorusi to iluzja. „To pstryczek, a nie żadne sankcje”

Na granicy kryzys, a sankcje wobec Białorusi to iluzja. „To pstryczek, a nie żadne sankcje”

Aleksandr Łukaszenka
Aleksandr Łukaszenka Źródło:Shutterstock / Drop of Light
Kolejne pakiety sankcji nie pogarszają warunków współpracy Unii Europejskiej i Białorusi. Towary przekraczają granicę w obu kierunkach, a państwa europejskie to grożą dalszymi ograniczeniami, to podpisują z państwowymi firmami białoruskimi kolejne kontrakty.

Sankcje wobec białoruskiego reżimu na dobre weszły już do kanonu polityki Unii Europejskiej wobec Białorusi. Wkrótce Bruksela ogłosi piąty pakiet sankcji. Ich celem jest ukaranie państwa, które działa w sposób niezgodny z wartościami UE i zmobilizowanie „naruszyciela” do zmiany postępowania. Tyle teoria, bo można odnieść wrażenie, że sankcje mają charakter bardziej medialny niż dyscyplinujący. „Handel UE z Białorusią kwitnie, budżet Łukaszenki się zwiększa” – przekonuje „Rzeczpospolita” i prezentuje dane, które potwierdzają, że wymiana gospodarcza ma się całkiem dobrze.

Polska jednym z głównych partnerów Białorusi

Dane białoruskiego urzędu statystycznego Biełstat pokazują, że w ciągu dziewięciu miesięcy bieżącego roku wymiana handlowa z państwami Unii Europejskiej zwiększyła się o ponad 40 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego. Głównymi partnerami handlowymi Łukaszenki w Europie pozostają Niemcy i Polska. W pierwszych ośmiu miesiącach roku wymiana handlowa wyniosła ponad 2,2 mld dolarów (40-procentowy wzrost), z czego połowa to białoruski eksport do Niemiec. Wymiana handlowa Polski z Białorusią w pierwszym półroczu tego roku wyniosła 2,5 mld dolarów, z czego import towarów z Białorusi to 1,1 mld dolarów. To więcej niż w pierwszym półroczu w 2019 roku przed pandemią (wtedy wymiana handlowa wyniosła 2,1 mld dolarów).

Polskie firmy kupują na Białorusi przede wszystkim drewno, metale nieszlachetne, produkty mineralne, produkty przemysłu chemicznego. Wszystko to pochodzi od firm państwowych.

Prawdziwe sankcje mogłyby wyrządzić jeszcze więcej szkód

– Te tak zwane sankcje zostały wprowadzone w taki sposób, by nie uderzyć w najważniejsze pozycje białoruskiego eksportu do UE. To pstryczek, a nie żadne sankcje – powiedział w rozmowie z „Rz" znany białoruski ekonomista Jarosław Romańczuk.

Czy Unia Europejska powinna więc postawić wszystko na jedną kartę i wprowadzić prawdziwie dotkliwe sankcje – przez które wprawdzie by ucierpiała, ale jednocześnie zdyscyplinowała Łukaszenkę, który od tygodni rozgrywa nas po swojemu? Niestety, to też nie takie proste. Część komentatorów zauważa, że wprowadzenie prawdziwych sankcji gospodarczych wobec reżimu Łukaszenki spowodowałoby, że w braku europejskich partnerów handlowych musiałby on bliżej zintegrować się z Rosją. A taki scenariusz wcale nie jest lepszy.

Czytaj też:
Sankcje wobec Białorusi zostaną zaostrzone? Mateusz Morawiecki komentuje

Opracowała:
Źródło: Rzeczpospolita