Podpisując umowę kredytową przed 1 lipca 2022 roku zdecydowałeś się wybór oprocentowania zmiennego licząc, że albo raty Twojego zobowiązania zaczną w niedalekiej przyszłości spadać, albo nie urosną jeszcze bardziej? Po serii podwyżek stóp procentowych przez RPP od 3 kwartału 2021 roku (pomimo zapewnień Prezesa NBP o braku konieczności kontynuowania takich działań) raty zdecydowanej większości kredytobiorców wzrosły ponad dwukrotnie. Ustawodawca postanowił zatem “ulżyć” zadłużonym i wprowadzono rządowe wakacje kredytowe, które miały pomóc im w spłacie kredytu mieszkaniowego.
Sprytne praktyki kredytobiorców
Choć zamysłem stworzenia programu pomocy kredytobiorcom było zwolnienie ich z płatności pełnej raty kredytu (część kapitałowa oraz odsetkowa), aby środki te zostały w domowym budżecie, sprytniejsi przeznaczali je na nadpłatę zobowiązania, po to by ostatecznie zmniejszyć wysokość zadłużenia. Pomimo, że jednym z ograniczeń była możliwość skorzystania z rządowych wakacji tylko przy jednym rachunku kredytowym (jeśli posiadasz/łeś ich więcej) oraz tylko i wyłącznie, jeśli zamieszkujesz nieruchomość z obciążeniem hipotecznym w złotówkach, ok. 70% osób, które mogły skorzystać z odroczenia płatności raty, zrobiło to.
Zapewne środki te powinny były trafić do budżetu państwa, ale jak wiemy, tak się nie stało, bo zdecydowana większość kredytobiorców postanowiła zmniejszyć ratę zobowiązania lub skrócić okres jego trwania. “Niedoskonałość” programu kosztowała sektor bankowy jakieś 15 mld zł.
Przypomnijmy, że wakacje kredytowe rozpoczęły się od lipca 2022 r. (zawieszenie raty obejmowało sierpień i wrzesień oraz dwa wybrane miesiące w ostatnim kwartale roku, natomiast w 2023 – jeden miesiąc w każdym z kwartałów), dając możliwość przesunięcia aż 8 rat na koniec okresu kredytowania – wydłużenie go o 8 miesięcy. Premier zapowiedział jednak zmiany w programie twierdząc, że nie powinien być on dla osób, których stać na spłatę rat. Zastosowane ma zostać kryterium dochodowe, jednak... nie określono jego wartości.
Polityczne obietnice
Jak zawsze przed wyborami parlamentarnymi, tak i tym razem politycy mieli szansę na wygłaszanie obietnic, które nam, wyborcom dają nadzieję na zmianę swojej sytuacji życiowej. Czy tak będzie ze wspomnianymi wakacjami kredytowymi? Z pewnością brak przekazania szczegółów odnośnie zasad i możliwości skorzystania z programu w przyszłym roku (kryterium dochodowe, czas trwania czy sposób wnioskowania) nie wpływa pozytywnie na jego postrzeganie.
Należy mieć na uwadze, że koniec rządowej kadencji jest także “terminem ważności” projektów ustaw, które nie trafiły pod głosowanie Sejmu. Zatem obecna władza już tej ustawy nie przegłosuje, ale... zawsze jest możliwość, aby parlament nowej kadencji do niej powrócił.
Realna pomoc
Komu zatem pomogło skorzystanie z rządowych wakacji kredytowych? Oczywiście kredytobiorcom, którzy zdecydowali się na zawieszenie spłat swoich rat, bez względu na dalsze przeznaczenie środków. Ci, którzy nadpłacili swoje zobowiązania, zaoszczędzili od kilku do nawet kilkudziesięciu (zdarzało się, że kilkuset) tysięcy złotych. A ci, którzy postanowili zatrzymać je w domowym budżecie, również podjęli właściwą decyzję. Było także wiele osób, które stwierdziły, że stać ich na bieżące spłacanie zobowiązania i nie czuły potrzeby skorzystania z programu i także mieli do tego prawo.
Jak już wiemy, przed wyborami nie udało się uchwalić ustawy, która wydłużałaby wakacje kredytowe o kolejny rok, jednak Ministerstwo Finansów pracuje nad projektem i w tej sprawie zwróciło się do Komisji Nadzoru Finansowego o rekomendacje w zakresie kryteriów dochodowych. Rządzącym zależy przede wszystkim na tym, aby programem objęte były głównie osoby, które odnotowały najwyższy wzrost rat swojego zobowiązania wskutek olbrzymiego wzrostu stóp procentowych. Pamiętajmy jednak, że sama rekomendacja nie musi okazać się wiążąca. Na ten moment, oprócz szeroko komentowanych w mediach wystąpień premiera, który wielokrotnie poruszał temat wydłużenia wakacji kredytowych, nie znamy szczegółów samego projektu.
Perspektywy na przyszłość
Część kredytobiorców skorzystała z wakacji kredytowych (ci, którzy zaciągnęli zobowiązanie po 1 lipca 2022 roku, nie mieli niestety tej możliwości), część osób jest w trakcie wnioskowania o Bezpieczny Kredyt 2% (program polega na dopłacie środków do raty kredytu przez BGK), inni cieszą się natomiast z obniżania przez RPP stóp procentowych. Czy sektor bankowy zanotuje jeszcze większe straty? Oczywiście, że nie, wręcz przeciwnie. Tego rodzaju “wsparcie” powoduje, że coraz więcej z nas decyduje się na zaciągnięcie kredytu hipotecznego, o czym świadczy wzrost liczby złożonych wniosków o ponad 200% (porównanie lipca 2023 z lipcem roku poprzedniego).
Kto tak naprawdę straci? Kupujący. Dlaczego? Wzrost popytu na nieruchomości przy ograniczonym zasobie powoduje obserwowany już od dłuższego czasu wzrost ich cen. Dlatego za programy, których zadaniem jest pomoc w zakupie “pierwszego mieszkania” czy wsparcie w płatnościach rat kredytu zapłaci każdy, kto stoi przed decyzją o kupnie nieruchomości – wyższą ceną za m2.