Agencje ratingowe zachowują się ostatnio jak ślepcy, i to ślepcy we mgle. Ich nadaktywność wydaje się nie tylko wymuszona, ale przede wszystkim ogromnie spóźniona pisze Robert Azembski, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.
Zrzucić Francję z najwyższego ratingu AAA? Czemu nie. Włochom obniżyć o dwa punkty, do poziomu BBB+? Robi się. Niższe ratingi dla Austrii, Hiszpanii i Portugalii? Są! Niemcom, Holandii i Luksemburgowi na razie darujemy. Tym bardziej że w tej chwili nie ma się do czego przyczepić...
Byłoby to może i pouczające, gdyby zmiany ratingów miały jedynie symboliczne znaczenie, ale wiele funduszy ma wymóg inwestowania w papiery dłużne posiadające rating AAA, więc na rynku obligacji będzie zamieszanie. Europejscy politycy po paru tygodniach spokoju znowu mają problem ? strefa euro oraz sama waluta euro ponownie są w tarapatach.
Obcięcie ratingu drugiej gospodarki strefy euro (Francji) i aż o dwa stopnie trzeciej (Włoch) pokazało, że problemy strefy euro to nie tylko Grecja. We Francji poziom długu w relacji do PKB wynosi 82 proc. Włoski dług znajduje się już powyżej 120 proc. Tyle tylko, że wysoki dług gospodarek krajów eurolandu nie powstał wczoraj czy przedwczoraj. Jak więc wytłumaczyć, że problem narastał przez wiele lat, a agencje ratingowe dopiero teraz na niego reagują? Wszak zostały one powołane do podejmowania działań prewencyjnych. Miały stanowić system wczesnego ostrzegania przed efektami nieprawidłowych działań rządów i firm. Gdzie były do tej pory? Skąd nagle teraz takie bombardowanie złymi ocenami, i to mimo oczywistych wysiłków krajów strefy euro, żeby wydobyć się z kryzysu? Zadziwiająca jest też rozbieżność w ocenie tego samego kraju przez agencje S&P oraz Moody’s i Fitch. Chciałoby się zapytać: 'Co z tą Francją? Dobra ona czy też zła?'.
Pozostawiam te pytania bez odpowiedzi. A raczej ? do indywidualnego rozważenia. Agencjom zaś można przypomnieć starą prawdę: kiedy ktoś za dużo mówi, jego głos w końcu przestaje być słyszany.
Byłoby to może i pouczające, gdyby zmiany ratingów miały jedynie symboliczne znaczenie, ale wiele funduszy ma wymóg inwestowania w papiery dłużne posiadające rating AAA, więc na rynku obligacji będzie zamieszanie. Europejscy politycy po paru tygodniach spokoju znowu mają problem ? strefa euro oraz sama waluta euro ponownie są w tarapatach.
Obcięcie ratingu drugiej gospodarki strefy euro (Francji) i aż o dwa stopnie trzeciej (Włoch) pokazało, że problemy strefy euro to nie tylko Grecja. We Francji poziom długu w relacji do PKB wynosi 82 proc. Włoski dług znajduje się już powyżej 120 proc. Tyle tylko, że wysoki dług gospodarek krajów eurolandu nie powstał wczoraj czy przedwczoraj. Jak więc wytłumaczyć, że problem narastał przez wiele lat, a agencje ratingowe dopiero teraz na niego reagują? Wszak zostały one powołane do podejmowania działań prewencyjnych. Miały stanowić system wczesnego ostrzegania przed efektami nieprawidłowych działań rządów i firm. Gdzie były do tej pory? Skąd nagle teraz takie bombardowanie złymi ocenami, i to mimo oczywistych wysiłków krajów strefy euro, żeby wydobyć się z kryzysu? Zadziwiająca jest też rozbieżność w ocenie tego samego kraju przez agencje S&P oraz Moody’s i Fitch. Chciałoby się zapytać: 'Co z tą Francją? Dobra ona czy też zła?'.
Pozostawiam te pytania bez odpowiedzi. A raczej ? do indywidualnego rozważenia. Agencjom zaś można przypomnieć starą prawdę: kiedy ktoś za dużo mówi, jego głos w końcu przestaje być słyszany.