Lekcja żelaznych nerwów Zuckerberga

Lekcja żelaznych nerwów Zuckerberga

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbigniew Domaszewicz, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska” Archiwum 
Niektóre z niekonwencjonalnych zagrań Zuckerberga pokazały przedsiębiorcom w Dolinie Krzemowej nowe drogi prowadzenia swoich start-upów od garażu aż po giełdę. Dlatego warto je poznać, niezależnie od tego, jaki jest akurat kurs giełdowy Facebooka i czy media donoszą o nim w danym momencie z euforią, czy wręcz przeciwnie pisze Zbigniew Domaszewicz, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.
Niedojrzały, infantylny, introwertyczny. To epitety, które w ciągu ostatnich kilku dni można było spotkać w materiałach medialnych dotyczących Marka Zuckerberga. Wystarczył tydzień, by wcześniejsza euforia wokół Facebooka nagle ustąpiła miejsca irytacji (bo inwestorzy, którzy kupili jego akcje w ofercie publicznej, zaliczyli duże straty zamiast zysków) przemieszanej z podejrzliwością (bo Zuckerberg, zresztą zgodnie z planem, sprzedał swoje akcje za ponad 1 mld dol. po cenie, o której dziś świeżo upieczeni akcjonariusze mogą tylko pomarzyć). Zaczęły podnosić się, wcześniej nieliczne, kasandryczne głosy na temat kolejnej internetowej bańki mydlanej. Inaczej mówiąc ? zarzuciło od ściany do ściany.

O tym, jak mało wart jest medialny amok, który towarzyszył Facebookowi w jego drodze na giełdę, pisaliśmy już w lutym, po ogłoszeniu pierwszych szczegółów tej operacji. Ale obecny spadek kursu nie zmienia faktu, że ośmioletnia zaledwie historia tej firmy to rzecz bez precedensu, nawet jak na Dolinę Krzemową. A to, że tak się stało, wynikło z kilku zupełnie niestandardowych decyzji biznesowych Zuckerberga, o których nawet człowiek mocno niechętny wobec jego portalu nie może powiedzieć, że były niedojrzałe czy infantylne. Jawią się raczej jako przemyślane, twarde i bardzo konsekwentne.

Młodociany Zuckerberg z żelazną konsekwencją utrzymywał swoją władzę, opierając się zarówno wyjadaczom z wielkich korporacji i funduszy, jak i samym użytkownikom Facebooka ? gdy tym zachciewało się demokratycznie decydować o kierunkach jego rozwoju. Nie pozwolił, by udziałowcy zainstalowali mu w firmie regenta, a jednych potencjalnych inwestorów rozgrywał przeciw innym. Mając w zasięgu ręki góry rodzimego kapitału, sięgał po pieniądze aż z Rosji. Wytrzymywał nerwowo kolejne coraz bardziej lukratywne propozycje sprzedania swojej firmy i odwlekał moment wejścia na giełdę tak długo, aż wylicytował jedną z najwyższych stawek w historii ofert publicznych.

Szczegóły tych i innych rozgrywek Zuckerberga, które zaprowadziły go tam, gdzie jest dzisiaj, opisujemy w obszernym materiale w najnowszym numerze 'Bloomberg Businessweek Polska'. Niektóre z jego zagrań ukazały przedsiębiorcom w Dolinie Krzemowej zupełnie nowe drogi prowadzenia swoich start-upów od garażu aż po giełdę. Dlatego warto je poznać. Niezależnie od tego, jaki akurat jest kurs giełdowy Facebooka, jak dalej potoczy się jego historia i w jakim tonie o Facebooku, Zuckerbergu i o jego bluzie z kapturem w danym momencie piszą media.

Link: