Wniosek do rządu Królestwa Belgii skierowała niemiecka minister środowiska Barbara Hendricks. Wyjaśniła, że Berlin oczekuje, iż 40-letnie reaktory Tihange 2 oraz Doel 3 zostaną wyłączone „do czasu rozwiązania poważnych problemów w kwestii bezpieczeństwa”. Minister wyjaśniła, że pojemniki z chłodziwem obu reaktorów wykazują postępującą degradację metalu, co powoduje wzrost obaw o bezpieczeństwo. Oba reaktory zostały wyłączone w związku z tymi problemami w ubiegłym roku, jednak przywrócono je do działania w grudniu 2015. Reaktor Tihange 2 leży 40 kilometrów od granicy z Niemcami, Doel – 130 kilometrów.
Hendricks wskazała również, że niemieccy eksperci w raporcie dotyczącym reaktorów, wskazali, iż niemożliwym jest “utrzymanie marginesów bezpieczeństwa”. – Dlatego uważam, że słusznym jest czasowe wyłączenie reaktorów, przynajmniej do czasu, gdy przeprowadzone zostaną dokładniejsze badania – dodała. Zapewniła również, że gdyby rząd Belgii zdecydował się na wyłączenie, „pokazałoby to, iż poważnie traktuje obawy sąsiadujących Niemiec”.
Reaktory Tihange i Doel działają od połowy lat 70. i miały zostać wyłączone w 2015 roku, jednak z powodów ekonomicznych, Bruksela zdecydowała się przedłużyć ich funkcjonowanie do 2025 roku.
Podobnie żądanie, jak w stosunku do Belgii, Berlin wystosował w marcu wobec Francji. Niemcy chcą, aby Paryż wyłączył elektrownię atomową Fessenheim. Przypomnijmy ze rząd Angeli Merekl zdecydował o całkowitym odejściu od energii nuklearnej w 2022 roku.