Na warszawskim parkiecie dominuje atmosfera niepewności. Na otwarciu po raz pierwszy od pięciu dni zanotowano niewielki (0,59 proc.) wzrost, a zaraz potem spadek notowań.
Na otwarciu niewielkie wzrosty zanotowały w piątek także inne europejskie giełdy. Fancuski indeks CAC 40 wzrósł o 0,40 proc. do 5.480,27 pkt., węgierski indeks BUX na początku notowań wzrósł o 1,00 proc. i wyniósł 23.380,42 pkt., zaś brytyjski FTSE 100 o 0,50 proc. do 6.146,20 pkt.
Spadki, jakie zanotowała warszawska giełda nie są związane z kondycja polskiej gospodarki, a ogólnoświatowym załamaniem, zapoczątkowanym przez mocno przeszacowane akcje chińskich firm. We wtorek chińskie indeksy straciły blisko 10 proc. (z rynku odpłynęło 107,8 mld USD) i po środowym częściowym odrobieniu strat, nadal spadają.W czwartek indeks Shanghai & Shenzhen 300 spadł na zamknięciu o 2,8 proc. do 2.473,754 pkt., a Shanghai Composite Index zniżkował o 2,9 proc. do 2.797,19 pkt. Wcześniej chińskie indeksy traciły w ciągu sesji nawet 3-4 proc. giełdach
Wtorkowy spadek chińskich indeksów zapoczątkował ostrą falę wyprzedaży akcji na światowych giełdach. Inwestorzy w pierwszej kolejności wycofują się z inwestycji na wschodzących rynkach.
em, pap