Dlaczego banki straszą klientów frankowych?

Dlaczego banki straszą klientów frankowych?

Frank szwajcarski
Frank szwajcarskiŹródło:Fotolia / fot. dessauer
Mleko zostało już rozlane. Korzystny wyrok TSUE w sprawie kredytów frankowych sprawił, że rzesza kredytobiorców rozważa wystąpienie na drogę sądową. Banki starają się jednak za wszelką cenę zmienić bieg wydarzeń i przekonać kredytobiorców, że nie warto.

Jeszcze przed wyrokiem TSUE, banki próbowały wpłynąć na korzystne stanowisko Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie Państwa Dziubak i zawnioskowały o przesłanie uzupełniającego stanowiska Rządu w trybie pilnym. Pojawiały się informacje o tym, że wyrok TSUE wywróci do góry nogami polski sektor finansowy, powodując jego upadek, a w najczarniejszym scenariuszu doprowadzi do wybuchu wojny domowej. Tego typu doniesienia medialne miały za zadanie wpłynięcie na decyzję Trybunału. Do tego jednak nie doszło. TSUE stanął po stronie kredytobiorców, a stanowisko Rzeczypospolitej Polskiej również nie uległo zmianie.

Z uwagi na przegranie pierwszego starcia z frankowiczami, lobby bankowe musiało znaleźć inny punkt zaczepienia. Z tego względu po wyroku TSUE konieczna stała się zmiana narracji. Sektor bankowy nie upadł, w Polsce nie doszło do wybuchu wojny domowej, a do mediów trafił jasny przekaz, że wyrok TSUE jest dla kredytobiorców korzystny. W dniu ogłoszenia wyroku TSUE słychać było głosy ze środowiska sektora bankowego, że unieważnienie umowy przez sąd nie jest korzystne dla kredytobiorców. Dlaczego? Oczywiście chodzi o pieniądze.

Z każdym miesiącem roszczenia majątkowe kredytobiorców ulegają przedawnieniu. Zatem im dłużej kredytobiorca zwleka z wystąpieniem na drogę sądową tym jest to korzystniejsze dla banku, ponieważ pewne jest, że bank podniesie zarzut przedawnienia w toku procesu, a o uznaniu tego zarzutu zdecyduje już Sąd.

Nie można zatem uznać, że unieważnienie umowy przez Sąd jest dla kredytobiorcy niekorzystne. Zostało to jasno podkreślone w stanowisku Państwa Polskiego w sprawie „Dziubak”. „W ocenie Rzeczypospolitej Polskiej w żadnym wypadku nie można jednak zgodzić się ze stanowiskiem, że stwierdzenie nieważności umowy stanowi dla konsumenta rozwiązanie niekorzystne”(...). „Stwierdzenie nieważności umowy oznacza, że strony muszą zwrócić dokładnie i wyłącznie to, co sobie wzajemnie świadczyły. W konsekwencji konsument zwraca bankowi sumę, którą bank rzeczywiście przekazał mu tytułem kredytu, bank zaś zwraca uiszczone na jego rzecz raty kredytu oraz inne opłaty pobrane w związku z udzieleniem kredytu w całości. Rozwiązanie umowy pozwala zatem konsumentowi uwolnić się od negatywnych konsekwencji wahań kursu waluty i zwrócić bankowi wyłącznie taką sumę jaką bank rzeczywiście przekazał mu tytułem kredytu, nie ponosząc przy tym kosztów korzystania z przekazanych mu pieniędzy”. (Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie Dziubak z dnia 21 sierpnia 2018 r. str. 11-12). Oczywiście najlepiej, jeśli konsument dysponuje środkami na rozliczenie się z bankiem. Jednakże, jeśli takich środków nie posiada to w oparciu o art. 320 kodeksu postępowania cywilnego sąd z urzędu lub na wniosek może w wyroku rozłożyć świadczenie na raty. Bank musi jednak najpierw pozwać kredytobiorcę o zwrot pozostałej części wypłaconego kapitału, a jedynym dowodem w tymże procesie będzie przelew wykonany kilkanaście lat temu. Oznacza to, że kredytobiorca nie musi natychmiast rozliczyć się z bankiem, ponieważ bank musi uzyskać podstawę do wyegzekwowania swojego roszczenia. Co więcej unieważnienie umowy kredytu powoduje upadek hipoteki zabezpieczającej kredyt. Bank nie posiada już wówczas jakiegokolwiek zabezpieczenia, a jedyną podstawą do żądania zwrotu wpłaconego przez bank kapitału jest potwierdzenie przelewu. W takiej sytuacji bank znajduje się w zdecydowanie gorszym położeniu i prawomocne unieważnienie umowy powinno skłonić bank do propozycji ugodowych wysuwanych do kredytobiorcy w celu dokonania finalnego rozliczenia. Jeśli jednak nie dojdzie do ugodowego zakończenia sprawy, bank będzie zmuszony pozwać kredytobiorcę o pozostałą do spłaty część wypłaconego przed laty kapitału, a to będzie wiązało się z czasem i ryzykiem popełnienia błędów procesowych po stronie banku.

A co z „wynagrodzenia za korzystanie z kapitału”?

Po pierwsze w sprawie Dziubak strona polska zajęła jasne stanowisko, że nie ma ku temu podstaw, a zatem TSUE brał również pod uwagę wskazaną kwestię przy wydawaniu wyroku. Abstrahując jednak od samego orzeczenia. Oczywiście wystąpić można z każdym roszczeniem. Pytanie jednak czy jest ono zasadne. Dyrektywa EWG 93/13, na podstawie której orzekał TSUE jasno wskazuje, że przedsiębiorca stosujący nieuczciwe postanowienia umowne musi ponieść karę za swoje postępowanie. Zasądzenie na rzecz banku wynagrodzenia za korzystanie z kapitału stanowiłoby obejście dyrektywy EWG 93/13. O tym oczywiście sektor bankowy nie informuje.

Należy zatem postawić proste pytanie. Dla kogo unieważnienie umowy jest niekorzystne? Czy aby na pewno dla kredytobiorcy, który może wygrać proces z bankiem?

Anna Wolna-Sroka jest adwokatem, prowadzącym sprawy przeciwko bankom w ramach Kancelarii Adwokackiej dr. Jacka Czabańskiego.