Według Cohen Milstein Sellers & Toll, firmy prawniczej zajmującej się sprawą, ponad 5 milionów dolarów zostanie przeznaczone na wypłatę odszkodowań dla chicagowskich restauracji, a 1,5 miliona trafi do Chicago na pokrycie kosztów poniesionych podczas dwuletniego dochodzenia w tej sprawie.
„Dzisiejsza ugoda odzwierciedla zaangażowanie miasta w tworzenie sprawiedliwego i uczciwego rynku, który chroni zarówno konsumentów, jak i firmy przed niezgodnym z prawem postępowaniem” – powiedziała burmistrz Lori Lightfoot w oświadczeniu.
„Właściciele i pracownicy restauracji w Chicago ciężko pracują, aby budować swoją reputację i służyć naszym mieszkańcom i gościom. Właśnie dlatego nasza branża hotelarska ma tak kluczowe znaczenie dla naszej gospodarki i działa tylko wtedy, gdy istnieje przejrzystość i uczciwe ceny. Nie ma miejsca na oszukańcze i nieuczciwe praktyki” – dodał.
Uber pozwany
We wrześniu ubiegłego roku Chicago skontaktowało się z Uberem, gdy odkryło niezgodne z prawem zachowanie. Firma oferująca przejazdy zareagowała, zwracając 3,3 miliona dolarów restauracjom w Chicago, które zostały obciążone prowizjami w wysokości ponad 15 proc. z naruszeniem miejskiego rozporządzenia w sprawie limitu opłat awaryjnych, usunęła z platformy wszystkie restauracje umieszczone na liście bez zgody i zgodziła się nie umieszczać restauracji w Chicago bez pozwolenia w przyszłości.
Ugoda z Chicago
Zgodnie z poniedziałkową ugodą Uber zapłaci dodatkowe 2,25 miliona dolarów restauracjom, które miały zostać obciążone prowizjami wyższymi niż limit opłat, oraz 500 tys. dolarów dla restauracji, które Uber umieścił na swoich platformach bez zgody i które obecnie nie mają umowy z Uberem.
„Z zadowoleniem przyjmujemy każdą pomoc udzieloną niezależnym restauracjom, które walczyły podczas pandemii i nadal ponoszą rosnące koszty prowadzenia działalności” – powiedział w oświadczeniu Sam Toia, prezes i dyrektor generalny Illinois Restaurant Association.
Czytaj też:
Upadek FTX. Inwestorzy pozywają celebrytówCzytaj też:
Nalot na kierowców Bolta i Ubera. Straż Graniczna dowiodła, że są wśród nich oszuści