Zamknięty rynek pracy widocznie szkodzi niemieckiej gospodarce. Niedobór pracowników przekształca się w poważny hamulec rozwoju gospodarczego. Straty z tego tytułu szacowane są na 20 mld euro rocznie. Mimo to nasi zachodni sąsiedzi, decydują się tylko na ograniczone i kontrolowane otwarcie rynku.
Już wydawało się, że Niemcy dostali lekcje, z której wyciągną prawidłowe wnioski i wzorem Brytyjczyków zliberalizują rynek pracy. Błąd. Niemcy wbrew logice i wynikom ekonomicznym (brytyjska gospodarka kwitnie dzięki pracownikom ze wschodu, niemiecka rozwija się wolniej niż mogłaby, ze względu na ich brak) nadal w pracownikach ze wschodu widzą głównie zagrożenie, a nie szansę.
Dlatego zamiast pozwolić działać niewidzialnej ręce rynku, Niemcy wprowadzą "liberalizację kontrolowaną". W tym celu niemiecki rząd planuje przygotowanie specjalnego programu regulującego w przyszłości migrację. Tymczasem niemieccy rolnicy bankrutują, a co drugie niemieckie przedsiębiorstwo ma problemy ze znalezieniem pracowników.
Dlatego zamiast pozwolić działać niewidzialnej ręce rynku, Niemcy wprowadzą "liberalizację kontrolowaną". W tym celu niemiecki rząd planuje przygotowanie specjalnego programu regulującego w przyszłości migrację. Tymczasem niemieccy rolnicy bankrutują, a co drugie niemieckie przedsiębiorstwo ma problemy ze znalezieniem pracowników.