"Uważam, że przy odrobinie dobrej woli te programy są do zaakceptowania, ale powiem szczerze, że dzisiaj tej dobrej woli nie widziałem po stronie pani komisarz" - przyznał Grad po spotkaniu. "Jeżeli tej dobrej woli zabraknie, to można się spodziewać negatywnej decyzji, to oczywiście będzie upadłość tych stoczni" - dodał.
Komisja Europejska nie potwierdziła zapowiedzi negatywnej decyzji. W oficjalnym komunikacie po spotkaniu napisano jedynie, że "komisarz Kroes zobowiązała się, że zaproponuje KE tak szybko, jak to będzie możliwe, ostateczną decyzję" o zatwierdzeniu bądź odrzuceniu planów restrukturyzacji.
Pomiędzy ekspertami KE a doradcami polskiego rządu występują "znaczne rozbieżności" w ocenie przedstawionych 12 września programów - powiedział Grad. Dlatego poprosił komisarz Kroes o przedstawienie na piśmie zastrzeżeń KE.
"Poprosiłem o pisemną analizę i odniesienie się do tego programu, abyśmy my z kolei mogli odnieść się do tych uwag" - wyjaśnił minister Grad. Dodał, że "rozważa" zwrócenie się do komisarz Kroes o to, by "niezależni urzędnicy, inni urzędnicy KE sprawdzili te programy restrukturyzacje".
"Nikomu tego nie proponowałem, po prostu głośno myślę, czy w świetle tego, co się zdarzyło, nie byłoby to wskazane" - tłumaczył minister.
"Odnosiłem takie wrażenie, jakby urzędnicy pani komisarz czytali inny dokument a nasi eksperci, pan Petersen, pan Schaub, inny dokument" - powiedział Grad.
Asger Petersen i Alexander Schaub to byli dyrektorzy generalni KE zajmujący się konkurencją, a obecnie brukselscy eksperci doradzający polskiemu rządowi w sprawie stoczni. Petersen relacjonował po spotkaniu, że komisarz Kroes twardo odmawia przeciągania sprawy stoczni i nie chce dać więcej czasu na wyjaśnienie wątpliwości.
"Komisarz trwała na stanowisku, że czas się skończył 12 września i nie da więcej czasu. Powiedziała, że nie będzie więcej czasu na dalsze dyskusje" - powiedział prawnik dziennikarzom. Jego zdaniem wkład inwestorów w restrukturyzację stoczni jest na tyle wysoki, że KE powinna go zaakceptować.
Petersen powiedział, że zastrzeżenia KE dotyczą wszystkich trzech stoczni. Gdańsk, dla którego rząd przedstawił połączony z Gdynią program restrukturyzacji, ma jednak nieco inną sytuację - jako jedyny z trzech zakładów został już sprywatyzowany.
Minister Grad przekonywał, że zgodnie z unijnymi przepisami o zatwierdzaniu pomocy publicznej, KE może być "elastyczna" w sprawie udziału własnego inwestorów stoczni w procesie restrukturyzacji.
"Można w takich przypadkach podejść elastycznie i uznać zaangażowanie na poziomie 38-40 proc. Z uwagi na stare długi w tych programach trudno jest uzyskać stosunek 50-50" - tłumaczył. Uzasadniał także kwestionowaną przez KE dalszą pomoc z budżetu państwa dla stoczni w wysokości ponad 1,2 mld złotych.
"Polski rząd podjął kluczową decyzję o dodatkowej pomocy publicznej po to, żeby te stocznie ratować. Dzisiaj inwestorzy nie mogą być obciążeni historyczną pomocą publiczną, która była kierowana do stoczni" - powiedział minister.
Grad zapowiedział, że nawet w przypadku negatywnej decyzji KE stocznie w Szczecinie i Gdyni zostaną sprywatyzowane. Pytany, czy polski rząd gotów jest zaskarżyć negatywną decyzję do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, powiedział: "nad tym się zastanowimy".
Zaczekajmy na oficjalne informacje z Komisji Europejskiej - tak prezes Stoczni Szczecińskiej Nowa Artur Trzeciakowski komentuje informację, że unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes zapowiedziała negatywną rekomendację dla Komisji Europejskiej ws. prywatyzacji polskich stoczni."Zaczekajmy na oficjalne informacje z Komisji Europejskiej. Na oficjalnej stronie KE, na którą zaglądałem, napisano jedynie, że będzie rekomendacja ze strony KE dla jak najszybszego podjęcia decyzji, ale nie ma tam mowy o tym, jaka ta decyzja ma być" - powiedział PAP Trzeciakowski. "Sytuacja jest więcej niż napięta" - podkreślił.
"Z odrobiną dobrej woli jest możliwe podjęcie pozytywnej decyzji w sprawie stoczni. Nie widziałem dobrej woli po stronie pani komisarz" - powiedział natomiast minister skarbu Aleksander Grad po rozmowie z unijną komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes.12 września resort skarbu przesłał KE plany restrukturyzacji polskich stoczni. ISD Polska (właściciel stoczni Gdańsk) proponuje połączenie zakładów w Gdańsku i Gdyni. Konsorcjum z Pomorza Mostostal Chojnice chce kupić stocznię Szczecin.
Jeśli Bruksela ich nie zaakceptuje, zakłady będą musiały zwrócić pomoc publiczną, którą otrzymały po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, a to może oznaczać ich bankructwoTo dramat - tak lider "S" w Stoczni Gdynia Dariusz Adamski skomentował zapowiedź unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes, że zarekomenduje Komisji Europejskiej podjęcie negatywnej decyzji ws. programu restrukturyzacji polskich stoczni.
Adamski powiedział, że nie wierzy w formułę upadłościową stoczni. "Majątek stoczniowy zostanie poszatkowany i co najwyżej będzie tu działał jakiś zakład metalowy" - dodał.
Według niego, zabrakło osobistego zaangażowania premiera w ratowanie polskiego przemysłu okrętowego. "Zachodni związkowcy tłumaczyli nam cały czas, że w takich sytuacjach ważna jest też polityka i interwencje szefów rządów. Tymczasem nasz premier jest na urlopie" - powiedział.
Natomiast lider "Solidarności" w Stoczni Gdańsk Roman Gałęzewski odnosząc się do zapowiedzi unijnej komisarz powiedział PAP, że związkowcy widzieli "dużo złego w programie" restrukturyzacji zakładu.
"Solidarność" z gdańskiej stoczni sprzeciwiała się planom połączenia ze stocznią w Gdyni, co przewidywał plan restrukturyzacji zakładów przygotowany przez inwestora, ISD Polska. Ukraińska spółka jest już większościowym właścicielem stoczni w Gdańsku.
Gałęzewski, zapytany, czy - wobec tego - cieszy się z decyzji komisarz, odpowiedział, że nie zna szczegółów, i dlatego nie może odpowiedzieć na to pytanie.
Nie potrafił też powiedzieć, czy związkowcy pojadą 3 października do Brukseli, by podczas manifestacji podziękować komisarz za odrzucenie planów restrukturyzacji stoczni. Wyjazd zaplanowano prawie dwa tygodnie temu.
"W środę komisja zakładowa zdecyduje, co zrobimy" - dodał Gałęzewski.
12 września resort skarbu przesłał KE plany restrukturyzacji polskich stoczni. ISD Polska (właściciel stoczni Gdańsk) proponuje połączenie zakładów w Gdańsku i Gdyni. Konsorcjum z Pomorza Mostostal Chojnice chce kupić stocznię Szczecin.
Jeśli Bruksela ich nie zaakceptuje, zakłady będą musiały zwrócić pomoc publiczną, którą otrzymały po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, a to może oznaczać ich bankructwo.pap, keb