Polski "mechanizm bezpieczeństwa" będzie modyfikowany

Polski "mechanizm bezpieczeństwa" będzie modyfikowany

Dodano:   /  Zmieniono: 
Choć polska propozycja stworzenia mechanizmu bezpieczeństwa ograniczającego wahania cen uprawnień do emisji CO2 nie zyskała pełnego poparcia, to ministrowie finansów krajów UE zdecydowali, że będzie ona dalej opracowywana w odpowiednim komitecie.

Na posiedzeniu unijnych ministrów finansów w Brukseli (tzw. Rada Ecofin) minister Jacek Rostowski przedstawił pomysł wprowadzenia dolnego i górnego pułapu cen uprawnień w systemie handlu kwotami CO2 (ETS). Tak, by zapewnić większą stabilność cen.

Propozycja nie zyskała pełnego poparcia. Sceptycznie podszedł do niej zwłaszcza komisarz ds. walutowych Joaquin Almunia, dla którego obecny mechanizm w zaproponowanej przez KE dyrektywie "jest wystarczający".

Jak zapewnił dziennikarzy Rostowski, "nasze argumenty przekonały wiele krajów", w tym ze starej UE, jak Austrię, Włochy, Belgię czy Luksemburg. PAP ustaliła, że o propozycji przychylnie na posiedzeniu wypowiadali się też ministrowie z Węgier i Malty.

"To pierwszy przełom" - powiedział Rostowski. Dodał, że polskie argumenty były na tyle przekonujące, że Rada Ecofin zdecydowała, iż sprawą mechanizmu ma zająć się unijny Komitet Ekonomiczny i Finansowy działający na poziomie wiceministrów. Na początku grudnia ma on przedstawić propozycje ministrom finansów i środowiska państw UE.

"Nawet ci, którzy co do zasady są silnie zaangażowani w walkę ze zmianami klimatycznymi, zaczynają rozumieć, że ten zupełnie nieograniczony mechanizm zaproponowany przez Komisję Europejską ma swoje słabości" - cieszył się Rostowski.

Wprowadzenie górnego i dolnego pułapu cen uprawnień do emisji CO2, które mają być odpłatne od 2013 roku jest - zdaniem Rostowskiego - niezbędne, by zagwarantować stabilność cen. Ta z kolei jest niezbędnym warunkiem, by zdopingować firmy do inwestycji zmniejszających CO2.

W rozesłanym do stolic "27" dokumencie Polska tłumaczy, że widełki "ograniczą wahania cen", bez podkopywania unijnego celu, jakim jest ograniczenie emisji CO2 o 20 proc. do 2020 roku. Z drugiej strony "pozwolą europejskim przedsiębiorstwom na długoterminowe planowanie inwestycji zwalczających emisje CO2 i złagodzą ciężar nałożony na europejskie gospodarki".

"Brak takiego mechanizmu może poważnie podważyć wiarygodność ETS w oczach zarówno biznesu, jak i obywateli" - przekonuje Polska.

Zdaniem Polski, zaproponowanemu w obecnej formie systemowi ETS może nie udać się zapewnić stabilnej i wiarygodnej ceny za emisje. "Jeśli ceny okażą się dużo wyższe, niż przewiduje KE, system mógłby upaść po 2020 roku pod presją przemysłu wysokoemisyjnego oraz opinii publicznej. To byłaby katastrofa dla polityki klimatycznej UE" - ostrzega Polska.

W opinii przedstawicieli Polski jest ryzyko, że bezpośrednie i pośrednie koszty pakietu klimatycznego przewidywane przez KE są "niedoszacowane". Te obawy potwierdził m.in. raport francuskiego banku Societe Generale. Cena średnia za tonę emisji C02 ma wzrosnąć - jak szacuje KE - do ok. 30-39 euro w 2020 roku. Raport Societe Generale mówi o wzroście do 80 euro za tonę.

"Z wyższymi cenami za uprawnienia do emisji CO2, cały koszt pakietu dla UE (jako procent PKB) też będzie wyższy" - alarmuje Polska. I ostrzega, że wyższe ceny za prawa do emisji nie tylko podniosą ceny elektryczności w Polsce, ale mogą też skłonić firmy z przemysłu wysokoemisyjnego do ograniczenia produkcji, a nawet zamknięcia zakładów i opuszczenia Europy.

pap, keb