W poniedziałek Boni - reprezentant rządu, w sprawie projektu tzw. specustawy stoczniowej - rozmawiał w Warszawie z przedstawicielami stoczni Gdynia i Szczecin. Spotkanie miało charakter techniczny; został na nim ustalony harmonogram prac na cały tydzień.
"Musimy się wywiązać z obowiązków, które nakłada na nas Komisja Europejska. Obowiązki te wiążą się z tym, że poszczególne części stoczni będą sprzedawane. Naszą intencją jest, aby odpowiednie części zakładów mogły utrzymać działalność stoczniową" - powiedział Boni.
"Projekt (specustawy stoczniowej) jest trudny. Nie rozwiążemy trudnych problemów w ciągu najbliższych 16 godzin. Potrzeba co najmniej najbliższych kilku dni, żebyśmy mogli o wszystkich szczegółach porozmawiać. Ma to służyć temu, aby każdy pracownik stoczni wiedział na co może liczyć" - dodał minister.
Podkreślił, że w rozmowach ze związkowcami liczy na ich dobrą wolę.
Związkowcy uważają, że projekt specustawy stoczniowej oznacza likwidację ich zakładów i grożą, iż jeżeli rząd nie zaproponuje innych rozwiązań, to zerwą rozmowy i rozpoczną protesty. Sprzeciwiają się likwidacji stoczni, wstrzymaniu produkcji statków oraz domagają się pakietu osłonowego dla pracowników.
"Projekt specustawy stoczniowej, która ma pomóc funkcjonować stoczni Gdynia i Szczecin, jest nie do zaakceptowania. Przyjęcie tego rozwiązania oznacza likwidację stoczni. Jeżeli przedstawiciele rządu nie zmienią zdania w tym temacie, to rozmowy się zakończą. Mam nadzieję, że będą jednak ustępstwa ze strony rządu" - powiedział dziennikarzom przewodniczący Związku Zawodowego "Stoczniowiec", Leszek Świętczak.
Zdaniem szefa "Solidarności" Stoczni Gdynia oraz Sekcji Krajowej Przemysłu Okrętowego "S" Dariusza Adamskiego, majątek stoczni powinien być sprzedawany w taki sposób, aby zachował swój podstawowy profil produkcyjny.
"Przez ten cały tydzień mamy znaleźć rozwiązania, które zminimalizują straty w ludziach, dadzą zabezpieczenia socjalne, gwarancje wynagrodzeń. Kwestią najważniejszą jest to, aby majątek stoczni został podzielony w sposób atrakcyjny i zachował logikę technologiczną. W przeciwnym razie inwestorów nie znajdziemy i wymyślanie najlepszych ustaw nic nie pomoże" - powiedział Adamski.
"Pracownicy stoczni powinni być w jak największej części zatrudnieni przez nowych inwestorów; domagamy się również zachowania dotychczasowych praw, wynikających z umowy o pracę" - dodał Adamski.
Po spotkaniu ze związkowcami, Boni powiedział, że wyjaśniał przedstawicielom stoczni, iż projekt specustawy przewiduje "likwidację podmiotu prawnego (stoczni w Gdyni i Szczecinie), a nie działalności przedmiotowej (stoczniowej zakładów)".
Zapowiedział, że rozmowy potrwają do czwartku i będą dotyczyły m.in. podziału i sprzedaży stoczni, spłaty długów oraz ochrony praw pracowniczych. Związkowcy mają mieć czas na akceptację wypracowanych wspólnie z rządem rozwiązań do poniedziałku.
"Reprezentanci załogi mają prawo pytać o wszystkie jej aspekty. Razem z prawnikami będziemy wyjaśniali związkowcom wszystkie wątpliwości związane z przyszłą ustawą" - zapewnił.
Boni chce, aby rząd przyjął projekt do końca listopada. "Naszym marzeniem jest, aby przyszła ustawa trafiła do Sejmu na początku grudnia, bo wtedy jest szansa, że jeszcze w grudniu zostanie przyjęta przez Parlament" - powiedział.
Poinformował również, że rząd zapewni wypłatę wynagrodzeń dla pracowników stoczni do momentu wejścia w życie specustawy stoczniowej. Ponadto Agencja Rozwoju Przemysłu ma przedstawić związkowcom we środę lub czwartek informację dotyczącą realizacji będących w toku planów produkcyjnych stoczni.
Poniedziałkowe spotkanie ze związkowcami sekretarz stanu w Kancelarii Premiera ocenił jako efektywne.
Związkowcy chcą, aby projekt uwzględniał również spółki zależne od stoczni w Gdyni i Szczecinie. "Tam pracuje załoga integralnie związana z procesem stoczniowym" - powiedział po spotkaniu z przedstawicielami rządu Adamski.
Tworzenie specjalnej ustawy jest związane z decyzją Komisji Europejskiej, która uznała, że pomoc udzielona stoczniom w Gdyni i Szczecinie jest nielegalna i dała polskiemu rządowi czas do 6 czerwca 2009 roku na wyprzedaż ich majątku. Ma to pozwolić na kontynuowanie ich działalności i zachowanie miejsc pracy.
Komisja Europejska, podejmując swoją decyzję, nie daje jednak żadnych gwarancji, że nie będzie zwolnień w zakładach - dlatego jest gotowa zapewnić wsparcie dla zwalnianych pracowników z unijnych funduszy, zwłaszcza globalizacyjnego i społecznego.
Wyprzedaż majątku stoczni ma być zorganizowana pod kontrolą wierzycieli tak, by przyniosła jak najwięcej pieniędzy. Formalnie spłata długów spadnie na spółki: Stocznia Gdynia i Stocznia Szczecińska Nowa, które ostatecznie zostaną bez majątku i będą zlikwidowane.
Obie stocznie zatrudniają blisko 9 tys. osób.
pap, keb, ND