"Spowolnienie wzrostu gospodarczego w Polsce jest nieuniknione. W tej chwili nie wiemy, czy to spowolnienie będzie dość głębokie, czy stosunkowo umiarkowane" - powiedział Gomułka w TVN24. Jego zdaniem nierealny jest wzrost gospodarczy założony w projekcie przyszłorocznego budżetu - na poziomie 4,8 proc. - i rząd powinien się zdecydować na "pewną" korektę.
"Dysponenci środków budżetowych powinni wiedzieć na początku roku, jakimi mniej więcej środkami będą dysponować w trakcie roku. Jeżeli w trakcie roku zajdzie konieczność rewizji wydatków, (...) to będzie mało czasu i będą pewne koszty z tym związanie" - dodał.
Zdaniem Gomułki minister finansów Jacek Rostowski słusznie utrzymuje na założonym poziomie deficyt budżetowy. "Jeżeli w trakcie przyszłego roku okaże się, że dochody budżetowe są wyraźnie niższe, niż założone, no to wtedy po prostu trzeba będzie dostosować wydatki, (...) czyli ciąć" - powiedział.
Wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska zapowiedziała w środę, że przyszłoroczny deficyt na poziomie 18,2 mld zł na pewno nie ulegnie zmianie.
Gomułka wyjaśnił, że gdyby doszło do sytuacji, w której wzrost gospodarczy będzie bardzo niski - 1-2 proc. - a przychody dużo niższe niż założone w budżecie, nawet tym zrewidowanym, to być może rząd będzie musiał zwrócić się "do Sejmu z propozycją nowego budżetu".
ND, PAP