"Jest jasne wsparcie dla naszych ambitnych i jednocześnie realistycznych propozycji. To część odpowiedzi UE na kryzys gospodarczy i finansowy" - cieszył się w nocy z czwartku na piątek, po pierwszym dniu szczytu, przewodniczący KE Jose Manuel Barroso.
Mimo zastrzeżeń Wielkiej Brytanii, uczestnicy szczytu zgodzili się wezwać do szybkich prac nad ustanowieniem europejskiego systemu nadzoru finansowego i powołania nowych ogólnounijnych organów, co ma ustrzec UE przed powtórką kryzysu.
Ceną był kompromis z Wielką Brytanią, która boi się, że w wyniku reformy zapewniające ogromne dochody do budżetu londyńskie City straci rangę światowego ośrodka finansowego. Londyn wyklucza oddanie kompetencji nadzorczych organowi unijnemu. By go przekonać, Francja z Niemcami wypracowały kompromis, który rozwiewa brytyjskie obawy. Nad dokładnymi zapisami w nocy będą pracować unijni eksperci, by w piątek ostateczny tekst wniosków końcowych mógł uzyskać jednomyślną aprobatę przywódców.
Już w czwartek zgodzili się oni na powołanie Europejskiej Rady Oceny Ryzyka Systemowego (European Systemic Risk Council - ESRC) z udziałem szefów 27 banków centralnych, oraz trzech nowych instytucji nadzorczych (ds. banków, papierów wartościowych i ubezpieczeń), złożonych z najwyższego szczebla przedstawicieli nadzorów narodowych.
ESRC miałaby brać pod uwagę wszelkie informacje kluczowe dla stabilności finansowej i skutecznie reagować, wydając krajom zalecenia za pośrednictwem unijnej rady ministrów finansów Ecofin albo instytucji nadzoru unijnego. Formalnie zalecenia nie miałyby mocy prawnie wiążącej, jednak propozycja przewiduje, że gdyby kraje nie chciały się im podporządkować, musiałyby to odpowiednio wyjaśnić. W ramach nacisku, ESRC mogłoby podawać zalecenia do publicznej wiadomości.
Opór Brytyjczyków budziła propozycja, by na czele rady kierującej ESRC stanął szef Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Przywiązany do niezależności funta Londyn nie chce oddać decydującego głosu w sprawach finansowych krajom strefy euro. Dlatego brytyjsko-francusko-niemiecki kompromis pozostawia otwartą furtkę: szefem ESRC miałby zostać wybrany przez 27 prezesów banków centralnych "gubernator".
"Brytyjczyków to satysfakcjonuje, bo stanowisko nie będzie automatycznie szło dla prezesa EBC. A nas też, bo kraje strefy euro mają i tak większość" - powiedział francuski dyplomata.
Rola trzech nowych instytucji nadzorczych zwanych roboczo "władzami" ma polegać na harmonizacji zasad, koordynacji decyzji nadzorów krajowych, ale też mediacji w przypadku konfliktu między krajowymi organami nadzorczymi, przy czym mediacja ta miałaby mieć charakter "wiążący". Brytyjczycy nie chcieli się zgodzić na oddanie im dużych kompetencji, które mogłyby mieć konsekwencje budżetowe. Dlatego kompromis przewiduje, że nowe organy nie będą mogły wpływać na narodowe polityki fiskalne krajów członkowskich.
KE forsuje unijny system, bowiem krajowym organom nadzorczym brakuje instynktu informowania o zagrożeniach partnerów z UE, choć kryzys unaocznił potrzebę lepszego nadzoru ponadgranicznych instytucji finansowych, których w UE działa ok. 40-50. A także potrzebę rozwiązywania konfliktów o nadzór nad dużymi grupami między władzami krajów firm-matek a krajami takimi jak Polska, które nie są potęgami finansowymi.
Obecne rozwiązania faworyzują kontrolę nad międzynarodowymi grupami przez nadzory tych krajów, gdzie mają one swoją główną siedzibę, minimalizując rolę instytucji nadzorczych (w Polsce Komisji Nadzoru Finansowego - KNF) krajów, gdzie działają filie. Dlatego polski rząd konsekwentnie popierał propozycje KE oparte na opublikowanym w lutym raporcie grupy ekspertów (pod przewodnictwem byłego szefa MFW Jacquesa de Larosiere'a, z udziałem prof. Leszka Balcerowicza) - w tym wiążący arbitraż.
Zgodnie z decyzją przywódców, najpóźniej "wczesną jesienią" KE ma przedstawić konkretne propozycje legislacyjne, nad którymi będą pracować Parlament Europejski i rządy. Tak, aby nowe ramy regulacyjne zaczęły funkcjonować przed końcem przyszłego roku.
ND, PAP