Jeśli chodzi o prawo antymonopolowe, nie ma złudzeń – jeden monopol (państwo) zwalcza z jego pomocą inne monopole, wszem i wobec ogłaszając, że robi to dla naszego dobra. Najgorsze, że prawo „antymonopolowe” wciąż jest rozszerzane, a Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zyskuje coraz to nowe kompetencje. Dopiero kara nałożona na Carrefour uświadomiła mi, jak wielkie. UOKiK, jak się okazuje, jest władny określać, kto, z kim i pod jakimi warunkami może się połączyć.
Złośliwi i krótkowzroczni zapewne cieszą się, że Carrefour musi zapłacić ponad pół miliona złotych kary. W końcu jest francuski, znaczy: niepolski, z całą pewnością też wykorzystuje biednych pracowników i w ogóle nastawiony jest na, a fe!, zysk. Należało mu się. No tak. Należało się też Żabce, która dostała karę za akcję reklamową, która rzekomo wprowadzała w błąd klienta (UOKiK musi, swoją drogą, mieć Polaków za idiotów, skoro sądzi, że nie rozumieją, o co chodziło w akcji „Zamykamy żabki"), należało się Microsoftowi i Intelowi (ale te dwa ostatnie, to już cięgi od Komisji Europejskiej).
Wracając do Carrefoura, stwierdzenie UOKiK, że połączenie go z innym sklepem wielkopowierzchniowym wpłynęłoby negatywnie na sprzedaż detaliczną i stopień konkurencji zalatuje dokładnie tym samym, od czego UOKiK się niedawno odcinał: kontrolą marż. No, ale jak nie można drzwiami, to można oknem…
Nie zdziwmy się więc, gdy UOKiK, ten anioł stróż kapitalizmu, zapuka kiedyś i do drzwi naszego małego sklepiku, czy innej małej firmy, którą prowadzimy z bratem i żoną. Za co? Proste: w końcu jako kapitaliści, jakby nie patrzeć, walczymy z konkurencją.
Wracając do Carrefoura, stwierdzenie UOKiK, że połączenie go z innym sklepem wielkopowierzchniowym wpłynęłoby negatywnie na sprzedaż detaliczną i stopień konkurencji zalatuje dokładnie tym samym, od czego UOKiK się niedawno odcinał: kontrolą marż. No, ale jak nie można drzwiami, to można oknem…
Nie zdziwmy się więc, gdy UOKiK, ten anioł stróż kapitalizmu, zapuka kiedyś i do drzwi naszego małego sklepiku, czy innej małej firmy, którą prowadzimy z bratem i żoną. Za co? Proste: w końcu jako kapitaliści, jakby nie patrzeć, walczymy z konkurencją.