Być może wkrótce większość Polaków stać będzie na kupno własnego M. Projektowane zmiany w prawie, które pozwolą inwestorom budować bez kupowania ziemi, mogą doprowadzić do dużej obniżki cen mieszkań.
Zapis pozwalający deweloperom budować bloki mieszkalne bez konieczności wcześniejszego zakupu ziemi może być jednym z najlepszych przepisów uchwalonych w Polsce. I to nie tylko dlatego, że projekt legislacyjny jest czysty, przejrzysty i zrozumiały, ale przede wszystkim dlatego, że doprowadzi do dużych obniżek cen mieszkań. I to z dwóch powodów. Po pierwsze: deweloper nie będzie musiał kupować ziemi. Po drugie: nie będzie musiał płacić za pokonywanie zawiłych procedur związanych z uzyskiwaniem pozwoleń, zmian w planach itp. Więc w ostateczności nie obciąży tymi kosztami przyszłych właścicieli mieszkań.
Zwyczaj wynajmu ziemi pod budowę nieruchomości z powodzeniem funkcjonuje od lat w Wielkiej Brytanii. Kto chce postawić tam dom, ten musi na 100 lat wynająć ziemię od miasta. Po tym okresie czasu, jego spadkobierca (np. prawnuk) chcąc dalej mieszkać, ponownie wynajmuje ziemię na kolejne 100 lat. Jest to korzystne dla miasta (bo ciągle jest właścicielem ziemi) i dla obywatela (bo cena wynajmu jest znacznie niższa niż cena kupna). Ma to również i tą dobrą stronę, że po wygaśnięciu umowy miasto może zburzyć opuszczony, rozwalający się dom. Krajobraz Wielkiej Brytanii rzadko więc szpecą opuszczone rudery, w których nikt nie mieszka.
Zmiana ta jest o tyle istotna, że urzędnicy, chcąc wynająć ziemię, będą musieli sami dopełnić wszelkich formalności umożliwiających budowę. Ponadto na rynek budowlany będą mogły wejść mniejsze firm, których dotąd nie było stać na zakup ziemi i przeprowadzenie procedur związanych z uzyskiwaniem pozwolenia na budowę. Teraz będzie je za to stać na wynajem ziemi, co spowoduje większą konkurencję na rynku budowlanym, a w konsekwencji poprawi jakość usług. Spadną więc i to znacząco ceny mieszkań. To zaś zwiększy na nie popyt. Możliwe więc, że już w najbliższym czasie, jak grzyby po deszczu zaczną powstawać nowe osiedla i bloki mieszkalne. Jeśli tak się stanie, to hasło PiS o "3 milionach mieszkań" zostanie, jak na ironię, zrealizowane w czasach Platformy Obywatelskiej.
Zwyczaj wynajmu ziemi pod budowę nieruchomości z powodzeniem funkcjonuje od lat w Wielkiej Brytanii. Kto chce postawić tam dom, ten musi na 100 lat wynająć ziemię od miasta. Po tym okresie czasu, jego spadkobierca (np. prawnuk) chcąc dalej mieszkać, ponownie wynajmuje ziemię na kolejne 100 lat. Jest to korzystne dla miasta (bo ciągle jest właścicielem ziemi) i dla obywatela (bo cena wynajmu jest znacznie niższa niż cena kupna). Ma to również i tą dobrą stronę, że po wygaśnięciu umowy miasto może zburzyć opuszczony, rozwalający się dom. Krajobraz Wielkiej Brytanii rzadko więc szpecą opuszczone rudery, w których nikt nie mieszka.
Zmiana ta jest o tyle istotna, że urzędnicy, chcąc wynająć ziemię, będą musieli sami dopełnić wszelkich formalności umożliwiających budowę. Ponadto na rynek budowlany będą mogły wejść mniejsze firm, których dotąd nie było stać na zakup ziemi i przeprowadzenie procedur związanych z uzyskiwaniem pozwolenia na budowę. Teraz będzie je za to stać na wynajem ziemi, co spowoduje większą konkurencję na rynku budowlanym, a w konsekwencji poprawi jakość usług. Spadną więc i to znacząco ceny mieszkań. To zaś zwiększy na nie popyt. Możliwe więc, że już w najbliższym czasie, jak grzyby po deszczu zaczną powstawać nowe osiedla i bloki mieszkalne. Jeśli tak się stanie, to hasło PiS o "3 milionach mieszkań" zostanie, jak na ironię, zrealizowane w czasach Platformy Obywatelskiej.