Minister finansów Finlandii Jyrki Katainen powiedział w środę w rozmowie z fińską telewizją MTV3, że jego zdaniem wciąż istnieje ryzyko, iż greckie problemy finansowe mogą przenieść się na Hiszpanię czy Portugalię.
"Nasze gospodarki są tak powiązane, że ryzyko iż te problemy przeniosą się z jednego kraju do drugiego jest bardzo wysokie" - przekonywał.
We wtorek premier Hiszpanii Jose Luis Rodriguez Zapatero stanowczo zaprzeczył, że podobnie jak Grecja jego kraj będzie zmuszony poprosić o wsparcie finansowe MFW i państw strefy euro. To reakcja na spekulacje rynków, że Madryt będzie potrzebował pomocy w wysokości 280 mld euro.
Zapatero: Hiszpania nie ma zamiaru prosić o pomoc
Zapatero zapewnił, że Hiszpania mimo deficytu budżetowego w wysokości 11,2 proc. PKB zachowuje w pełni wypłacalność. Hiszpański dług publiczny wynosi 560 mld euro, czyli 53,2 proc. PKB.
Problem grecki
Pogrążona w kryzysie finansów publicznych Grecja nie będąc już w stanie obsługiwać swojego zadłużenia na rynkach, poprosiła UE i MFW o wsparcie. Ateny podkreślały, że 19 maja wymagalne staną się wyemitowane przez nie obligacje, których wykup będzie kosztował 9 mld euro. Jeśli zabrakłoby na to pieniędzy, kraj utraciłby wypłacalność.
Strefa euro zdecydowała się pomóc Grecji w trosce o stabilność wspólnej waluty, by uspokoić rynki finansowe i zapobiec rozprzestrzenieniu się kryzysu na kolejne kraje.
Ministrowie finansów strefy zgodzili się w niedzielę na zapowiadany od lutego pakiet pomocy finansowej dla Grecji w wysokości 110 mld euro w ciągu trzech lat, czyli do 2012 roku. Ceną za wsparcie z udziałem MFW są drastyczne reformy budżetowe, do których zobowiązała się Grecja.
"Rynki nie uspokoiły się (...) ponieważ boją się, że narodowe parlamenty nie poprą pakietu pomocowego dla Grecji" - powiedział w środę minister Katainen. Podkreślił też, że jest niezbędne, aby grecki parlament zaakceptował trzyletni program oszczędnościowy przedstawiony przez rząd premiera Jeorjosa Papandreu.
"Drugie ryzyko wiąże się z tym że grecki parlament nie poprze planu naprawy gospodarki, a trzecie z tym jak silne są pozostałe kraje, to znaczy czy istnieje ryzyko rozprzestrzenienia się, nawet jeśli pożyczki będą zagwarantowane" - dodał fiński minister finansów.
PAP, im
We wtorek premier Hiszpanii Jose Luis Rodriguez Zapatero stanowczo zaprzeczył, że podobnie jak Grecja jego kraj będzie zmuszony poprosić o wsparcie finansowe MFW i państw strefy euro. To reakcja na spekulacje rynków, że Madryt będzie potrzebował pomocy w wysokości 280 mld euro.
Zapatero: Hiszpania nie ma zamiaru prosić o pomoc
Zapatero zapewnił, że Hiszpania mimo deficytu budżetowego w wysokości 11,2 proc. PKB zachowuje w pełni wypłacalność. Hiszpański dług publiczny wynosi 560 mld euro, czyli 53,2 proc. PKB.
Problem grecki
Pogrążona w kryzysie finansów publicznych Grecja nie będąc już w stanie obsługiwać swojego zadłużenia na rynkach, poprosiła UE i MFW o wsparcie. Ateny podkreślały, że 19 maja wymagalne staną się wyemitowane przez nie obligacje, których wykup będzie kosztował 9 mld euro. Jeśli zabrakłoby na to pieniędzy, kraj utraciłby wypłacalność.
Strefa euro zdecydowała się pomóc Grecji w trosce o stabilność wspólnej waluty, by uspokoić rynki finansowe i zapobiec rozprzestrzenieniu się kryzysu na kolejne kraje.
Ministrowie finansów strefy zgodzili się w niedzielę na zapowiadany od lutego pakiet pomocy finansowej dla Grecji w wysokości 110 mld euro w ciągu trzech lat, czyli do 2012 roku. Ceną za wsparcie z udziałem MFW są drastyczne reformy budżetowe, do których zobowiązała się Grecja.
"Rynki nie uspokoiły się (...) ponieważ boją się, że narodowe parlamenty nie poprą pakietu pomocowego dla Grecji" - powiedział w środę minister Katainen. Podkreślił też, że jest niezbędne, aby grecki parlament zaakceptował trzyletni program oszczędnościowy przedstawiony przez rząd premiera Jeorjosa Papandreu.
"Drugie ryzyko wiąże się z tym że grecki parlament nie poprze planu naprawy gospodarki, a trzecie z tym jak silne są pozostałe kraje, to znaczy czy istnieje ryzyko rozprzestrzenienia się, nawet jeśli pożyczki będą zagwarantowane" - dodał fiński minister finansów.
PAP, im