Bezrobotni po pewnym czasie znajdują się w położeniu, w którym ich umiejętności i doświadczenie nie spełniają już oczekiwań pracodawców. Dotyczy to zarówno robotników, jak tzw. "białych kołnierzyków", czyli wykształconych profesjonalistów.
Associated Press podsuwa przykłady: od pracowników, którzy przed kryzysem mogli - na przykład - pracować przy linii montażowej, teraz oczekuje się nie tylko umiejętności obsługi tej linii, ale też komputerów, które programują jej pracę. Od administratorów baz danych wymaga się dbania o bezpieczeństwo sieci komputerowych.
Mimo, że ilość nowoutworzonych miejsc pracy wzrosła w zeszłym roku o 37 proc. osoby bezrobotne mają trudności z dopasowaniem się do nowych oczekiwań firm.
Specjaliści od rekrutacji utrzymują, że przedsiębiorstwa tak bardzo starają się oszczędzać tworząc "wielozadaniowe" miejsca pracy dla osób o wielorakich kompetencjach, że są bardziej skłonne szukać miesiącami idealnego pracownika, niż zatrudnić dwie osoby. Łowcy głów ukuli nawet termin na określenie rzadkich przypadków pracowników spełniających wszystkie oczekiwania: "fioletowe wiewiórki".
Nowa polityka kadrowa firm jeszcze bardziej utrudnia sytuacje na rynku pracy; tylko 49 proc. osób zwolnionych między 2007 a 2009 rokiem zdołało znaleźć pracę do stycznia 2010 roku.zew, PAP