Nie działa metro. W Lizbonie i Porto, gdzie w pracy nie stawiło się 90 procent pracowników, wszystkie stacje metra są zamknięte. Utrudniony jest także transport kolejowy: między północą a godziną 7 rano czasu polskiego odwołano 77 procent pociągów. W szpitalach działa jedynie ostry dyżur. Zamknięto niektóre oddziały państwowego banku Caixa Geral. Nie pracuje wiele fabryk. W związku z przyłączeniem się do strajku pracowników kultury zamknięto muzea, a także odwołano koncerty i spektakle. Do akcji protestacyjnej przystąpili również strażacy, pracownicy więzień i sądów.
Inne państwa strefy euro naciskają na Portugalię, by zredukowała wysoki deficyt budżetowy, który podkopuje gospodarkę i wywołuje obawy rynków o to, że kraj ten będzie potrzebować pomocy finansowej, jak Grecja czy Irlandia. Rząd portugalski ma zamiar wprowadzić w przyszłym roku cięcia płac dla pracowników sfery budżetowej, a także podwyżki podatków. Premier Jose Socrates zapewniał w poniedziałek, że jego kraj nie potrzebuje "żadnej pomocy", by uporać się z trudnościami finansowymi, zaznaczając, że nie ma żadnej analogii między Portugalią a Irlandią. Agencja Associated Press zaznaczała wcześniej, że nie zaplanowano wielkich marszów protestu, chociaż strajkujący mają się spotykać w miejscach pracy i na centralnych placach miast.
zew, PAP