- To jest radykalna zmiana wysokości składki do OFE, a świadczyć ona może o jednym, że jest wielki niedobór środków w budżecie państwa i rzeczywista groźba przekroczenia limitu deficytu budżetowego. Takie posunięcie pozwoli Polsce przejść suchą nogą przez kryzys ekonomiczny - oceniła rządową propozycję Bieńkowska. W jej ocenie, jeśli proponowana przez rząd zmiana miałaby uchronić nasz kraj przed przekroczeniem bariery dopuszczalnego deficytu, a tym samym przed cięciami wydatków publicznych, w tym wydatków na cele socjalne, to "nie jest to rozwiązanie złe". - Mimo że odkłada w czasie zobowiązania budżetu względem osób ubezpieczonych - dodała. Podkreśliła, że jeśli rząd dotrzyma słowa i rzeczywiście zagwarantuje waloryzację składek, które zamiast do OFE trafią na konta osobiste zawiadywane przez ZUS, to nie stracą na tym osoby ubezpieczone.
Posłanka SLD pytana, czy klub SLD poprze w Sejmie proponowane zmiany odpowiedziała, że jej partia "pewnie nie ma wyjścia i nie powinna być przeciw tym rozwiązaniom". Zaznaczyła jednocześnie, że oczekiwałaby od rządu - przy okazji tych zmian - modyfikacji systemu w takim stopniu, żeby zwiększyć konkurencyjność między OFE. - Obniżyć koszty obsługi II filaru, które to koszty pokrywają osoby ubezpieczone i przemyśleć dobrowolność ubezpieczenia w II filarze. Ta dobrowolność przydałaby się, ponieważ system II filaru jest oparty na wysokim ryzyku, tymczasem przepisy o emeryturach kapitałowych nie przewidują waloryzacji przyszłych świadczeń. Wiemy, ile w II filarze wynosi składka, nie wiemy nic, ile będzie wynosiło przyszłe świadczenie, więc niech to będzie dobrowolne - powiedziała Bieńkowska. Zadeklarowała jednocześnie, że będzie skłaniać swoich kolegów i koleżanki z klubu, by "nie przeszkadzali rządowi we wprowadzeniu tych zmian".
PAP, arb