Boni: rząd nikomu niczego nie zabiera

Boni: rząd nikomu niczego nie zabiera

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał Boni (fot. WPROST) Źródło:Wprost
W Polsce trudno prowadzić debatę publiczną w poważnych sprawach ponieważ każdy pogląd jest redukowany do jednego zdania, do czegoś, co może być sensacyjne - ubolewa szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Michał Boni. - O poważnych sprawach trzeba rozmawiać z dużym wyprzedzeniem i nie bać się, że jeśli powiemy o jakiejś trudniejszej sprawie, to zaraz wywoła sensację, bo zostanie fałszywie oświetlone w tych wypowiedziach czy to innych polityków, czy to samych mediów - dodaje. Mówiąc o zaproponowanej przez rząd reformie emerytalnej Boni podkreśla, że "nikt nikomu niczego nie zabiera".
Taką poważną debatą, którą trudno jest zdaniem Boniego prowadzić, jest np. rozmowa o zaproponowanej przez rząd reformie systemu emerytalnego. Doradca premiera przypomina, że reforma wprowadzająca OFE była wprowadzona z myślą o przyszłości i miała nas chronić przed niewypłacalnością systemu w sytuacji gdy liczba pracujących zacznie się zrównywać z liczbą pobierających świadczenia. - Tym, co miało powodować, że emerytury będą wyższe, miały być inwestycje, jakie otwarte fundusze emerytalne prowadzą na rynku, inwestując nasze oszczędności. Ale podjęto wówczas decyzję ważną dla tego, żeby nie zmniejszyć siły, rozwoju i konkurencyjności polskiej gospodarki, to znaczy uznano, że można te nowe rozwiązania ważne dla przyszłości wprowadzić bez zwiększania składki emerytalnej. I to powoduje, że jeszcze przecież teraz mamy większość osób, które pobierają emeryturę z naszych składek - wyjaśnia Boni.

Doradca premiera zauważa, że przyjętego w 1999 roku rozwiązania nie da się na dłuższą metę utrzymać. - Dokonaliśmy bardzo trudnego wyboru, żeby pogodzić to, co dobre dla przyszłości, z tym, co dobre dla teraźniejszości, czyli uznaliśmy, że może to zadłużenie powinno być mniejsze i w związku z tym część naszej składki do OFE będzie przekazywana w gotówce, najpierw 2,3 procent, a później prawie połowa. Czyli OFE zostaje - zapewnia Boni. I zauważa, że środki które trafią z OFE do ZUS i tak ustawowo musiały być przeznaczane przez ZUS na zakup obligacji państwowych. - Nie ma zagrożenia dla wysokości naszych emerytur ze względu na zmianę sposobu inwestowania, natomiast na dzisiaj zadłużamy się w o wiele mniejszej skali. Pogodziliśmy to, że musimy dać sobie radę z wypłacaniem emerytur na bieżąco i gwarantować na przyszłość rozwój tego bardziej bezpiecznego, oszczędnościowego modelu emerytalnego - zapewnia Boni. I dodaje, że "nikt nikomu niczego nie zabiera, tylko inaczej to jest zapisywane". Boni podkreśla też, że "część składki z OFE, która zostanie przeniesiona do ZUS będzie waloryzowana stopą zwrotu z obligacji skarbowych".

Zmiany w systemie emerytalnym zaproponowane przez rząd zakładają, że zamiast dotychczasowych 7,3 procent wynagrodzenia trafiających do OFE, Otwarte Fundusze Emerytalne otrzymają 2,3 procent. Pozostała część trafiających dotychczas do OFE składek zostanie odłożona na specjalnie wydzielonych kontach w ZUS.

Polskie Radio, arb