Superat przypomniał, że władze firmy dotąd argumentowały m.in., że liderzy związkowi reprezentują wyłącznie swoich członków, a nie całą załogę. - Te małe plastikowe znaczki pomagają nam w negocjacjach, bo czujemy, że stoi za nami większość załogi. To dodatkowy, choć nieco żartobliwy sposób wywarcia presji na pracodawcę - przyznał związkowiec.
Na podobny pomysł podczas sporu zbiorowego z władzami spółki, kilka lat temu wpadli też liderzy Solidarności w tyskiej fabryce Isuzu. Ponieważ zależało im, by pokazać jedność załogi, kupili plakietki z napisem "Możemy to zmienić. Razem" - bez logo związku. Na hali produkcyjnej plakietki nosiła wówczas zdecydowana większość pracowników. Zdaniem byłego wiceprzewodniczącego związku w Isuzu Tomasza Krzaka, tego typu protestacyjne gadżety pełnią ważną funkcję. - Poza wywarciem dodatkowej presji na pracodawcy nasze plakietki bardzo zintegrowały załogę. Ludzie przestali się bać. Poczuli, że są razem oraz że wspólnie mogą więcej zdziałać - podkreślił związkowiec.
PAP, arb