"Kocham firmę, chcę podwyżkę". Nietypowy protest w Gliwicach

"Kocham firmę, chcę podwyżkę". Nietypowy protest w Gliwicach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gliwiccy członkowie "Solidarności" kochają firmę i chcą podwyżek (fot. Wikipedia)
"Kocham firmę, ale chcę podwyżkę" - plakietki takiej treści rozdają pracownikom z jednej z gliwickich fabryk związkowcy z Solidarności. Od początku roku związki negocjują tam podwyżki płac. Szef Solidarności w gliwickim zakładzie Saint-Gobain Construction Products Polska Bogusław Superat poinformował, że do zastosowania takiej formy nacisku na pracodawcę zainspirowały związkowców niedawno obchodzone Walentynki.
- Chcieliśmy w ten sposób, nieco z przymrużeniem oka, pokazać nasze przywiązanie do firmy, ale jednocześnie po raz kolejny przypomnieć dyrekcji nasze postulaty - wyjaśnił związkowiec. Ocenił, że plakietki z napisem i logo Solidarności rozchodzą się "jak świeże bułeczki" zarówno wśród członków związku, jak i pracowników, którzy do niego nie należą.

Superat przypomniał, że władze firmy dotąd argumentowały m.in., że liderzy związkowi reprezentują wyłącznie swoich członków, a nie całą załogę. - Te małe plastikowe znaczki pomagają nam w negocjacjach, bo czujemy, że stoi za nami większość załogi. To dodatkowy, choć nieco żartobliwy sposób wywarcia presji na pracodawcę - przyznał związkowiec.

Na podobny pomysł podczas sporu zbiorowego z władzami spółki, kilka lat temu wpadli też liderzy Solidarności w tyskiej fabryce Isuzu. Ponieważ zależało im, by pokazać jedność załogi, kupili plakietki z napisem "Możemy to zmienić. Razem" - bez logo związku. Na hali produkcyjnej plakietki nosiła wówczas zdecydowana większość pracowników. Zdaniem byłego wiceprzewodniczącego związku w Isuzu Tomasza Krzaka, tego typu protestacyjne gadżety pełnią ważną funkcję. - Poza wywarciem dodatkowej presji na pracodawcy nasze plakietki bardzo zintegrowały załogę. Ludzie przestali się bać. Poczuli, że są razem oraz że wspólnie mogą więcej zdziałać - podkreślił związkowiec.

PAP, arb