W niektórych rejonach kraju komunikacja miejska nie działa wcale; gdzie indziej jest poważnie ograniczona. W Brukseli kursuje metro, ale z dużo mniejszą częstotliwością niż na co dzień. Jeśli chodzi o tramwaje i autobusy, to w ograniczonym zakresie obsługiwanych jest tylko kilka najbardziej uczęszczanych linii. Ładna pogoda sprawiła, że część mieszkańców stolicy przesiadła się na rower: władze zapewniają, że miejski system automatycznego wypożyczania rowerów działa bez zakłóceń, bo do jego obsługi skierowano dodatkowy personel.
Socjalistyczna centrala związkowa FGTB tłumaczy protest "niemożliwą do zaakceptowania blokadą płac". Chodzi o to, że w ramach obowiązującej w Belgii indeksacji płac rząd zgodził się na ich podwyżkę w latach 2011-12 tylko o 0,3 proc. ponad inflację. Sekretarz generalna FGTB Anne Demelenne tłumaczyła, że "pracodawcy nie wysłuchali tego, co mamy im do powiedzenia". Jej zdaniem konieczne są większe podwyżki, które będą odzwierciedlały wzrost wydajności pracy.
FGTB przy okazji protestuje przeciwko propozycjom Niemiec, by w ramach wyrównywania konkurencyjności w strefie euro i zbliżania polityk gospodarczych, takie kraje jak Belgia czy Luksemburg zrezygnowały z automatycznej indeksacji płac. Mimo konieczności cięć w budżecie po kryzysie, rząd w Brukseli stoi w obronie tego mechanizmu, twierdząc, że jest to jeden z fundamentów belgijskiego modelu społecznego.
Część delegacji branżowych w ramach FGTB opowiada się za "całkowitą blokadą" Brukseli 24 marca, kiedy odbędzie się szczyt UE, na którym mają m.in. zapaść decyzje dotyczące zacieśnienia koordynacji gospodarczej. Decyzja o tym, czy blokada lotnisk, dróg i autostrad, a także komunikacji miejskiej i kolejowej rzeczywiście nastąpi, ma zapaść w przyszłym tygodniu.
pap, ps