Sawicki odniósł się również do pomysłu PSL dotyczącego kas ryczałtowego systemu ubezpieczeń. W czerwcu wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak przedstawił propozycje, w tej sprawie. Mówił m.in., że PSL zaproponuje zmianę Kas Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS) na kasy ryczałtowe. Minister doprecyzował, że nie chodzi o likwidację KRUS, ale o to, że kasa ryczałtowego ubezpieczenia społecznego jest potrzebna tym rolnikom, którzy pracują w sektorze pozarolniczym. - Dziś mamy 57 proc. gospodarstw do 5 hektarów. Jestem przekonany, że 95 proc. z nich nie żyje z rolnictwa, ale z działalności pozarolniczej. Zaledwie 80 tys. rolników jest rejestrowanych jako zatrudniający się pracujący poza rolnictwem, więc około miliona ludzi dorabia w szarej strefie - powiedział Sawicki. Dodał, że ci rolnicy, którzy "dorabiają" poza rolnictwem i przekroczą dochód, który nakazuje zapłacić podatek w wysokości 2936 złotych, są automatycznie "wyrzucani" do ZUS. Kiedy stracą pracę, pojawia się problem powracania do KRUS. - Samozatrudnianie rolników jest dziś blokowane przez nieracjonalny i bardzo konserwatywny system ubezpieczeń społecznych ZUS. Gdyby ci rolnicy nie byli przez ten system ograniczani, to z pewnością większość z nich przeszłaby na samozatrudnienie i z pewnością chętnie - płacąc podatek - płaciliby zwielokrotnioną ryczałtową składkę w kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego - ocenił Sawicki. Szef resortu rolnictwa dodał, że w efekcie do budżetu trafiałyby dodatkowe pieniądze, a ludzie pracowaliby w sposób legalny.
PAP, arb