Buzek wyjaśnił, że kompromisowa propozycja dotyczy spornej kwestii, czyli systemu głosowania ministrów finansów w przypadku decyzji Komisji Europejskiej wobec kraju, którego deficyt, bądź dług osiąga tolerowany limit (3 proc. PKB w przypadku deficytu, 60 proc. PKB w przypadku długu publicznego). Chodzi więc o tzw. prewencyjną część Paktu, która ma zapewnić, że państwa będą prowadziły rozważną politykę budżetową. Ta kompromisowa propozycja to "głosowanie zwykłą większością przy ewentualnym odrzuceniu propozycji KE, aby nałożyć sankcje na kraj, który nie przestrzega Paktu Stabilności i Wzrostu" - wyjaśnił Buzek. - Myślę ze jest szansa na uzyskanie zgody PE - dodał.
PE chciał dotychczas, by ministrowie finansów mogli odrzucać decyzje KE tylko wtedy, jeśli uzyskają kwalifikowaną większość głosów, czyli byłoby im znacznie trudniej uniknąć reprymendy. Rada, czyli rządy chciały, by wystarczyła mniejszość blokująca do odrzucenia decyzji KE, co zdaniem PE niesie ryzyko, że tak jak w przeszłości politycy znajdą sposób na ominięcie niewygodnych dla nich decyzji niezależnych ekspertów KE. Obecnie, zdaniem Buzka, jest szansa, by Parlament Europejski odstąpił od postulatu głosowania ministrów kwalifikowaną większością głosów i poparł procedurę głosowania zwykłą większością. PE domaga się jednak złożenia obietnicy w kwestii zaprezentowania propozycji dotyczących emisji euroobligacji, wspólnych dla całej strefy euro. Według wielu ekspertów, byłyby one skuteczną odpowiedzią na kryzys zadłużenia. Buzek zastrzegł, że to nie jest sztywny warunek, "ale chcemy dojść do wspólnego wniosku, że takie regulacje byłyby dziś oczekiwane i mogą bardzo pomóc zarówno Paktowi, jak i przede wszystkim ekonomicznie powinny wzmocnić gospodarkę i są mile widziane". - Jeśli Rada ministrów finansów będzie gotowa na propozycje zwykłej większości przy odrzucaniu propozycji KE i równocześnie będzie gotowość KE do tego, aby zaproponować działania w kierunku euroobligacji i tworzenia rządu gospodarczego w Europie, to niewątpliwie takie porozumienie zostanie zawarte - ocenił polski polityk.
Euroobligacjom sprzeciwiają się w UE przede wszystkim Niemcy. Kanclerz Angela Merkel przekonała także prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego i na szczycie francusko-niemieckim w sprawie zarządzania gospodarczego w połowie sierpnia w Paryżu oboje stanowczo odrzucili wprowadzenie tego instrumentu finansowego.
PAP, arb