- Argentyna wielokrotnie bankrutowała. Nie ma takiej dekady, żeby jakieś państwo nie zbankrutowało. Unia mogła powiedzieć: OK, posługujecie się naszą walutą, ale to jest wasz problem i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Tak jak w Polsce - samorządy i firmy posługują się złotówką, ale kiedy firma upada, to nie znaczy że to jest problem państwa - argumentował minister. Dodał, że problemy Grecji nie są tak naprawdę problemami strefy euro. - Strefa euro ma się dobrze, euro do dolara jest mocne. To jest problem zadłużenia niektórych krajów, które posługują się walutą euro - wyjaśnił Sikorski. Zaznaczył, że ta sytuacja jest dla Polski pewnym dylematem. - Przez ten kryzys nie ma już tego domniemania, że jeśli się jest w strefie euro, to jest się bezpiecznym, czyli w pewnym sensie spada część atrakcyjności wejścia do strefy euro - ocenił szef MSZ.
W opinii Sikorskiego, to że złotówka jest teraz słabsza w stosunku do euro "to świetnie". - 1 października zapada gilotyna, wedle kursu z tego dnia będą rozliczane nasze dopłaty dla rolników i środki spójności. Im słabsza złotówka - tym lepiej. Euro tyle samo, a złotówek więcej - tłumaczył minister. - Uważam, że w tej chwili jesteśmy w optymalnej sytuacji. Jesteśmy postrzegani jako kraj stabilny, który byłby mile widziany w strefie euro, ale jeszcze w niej nie jesteśmy. Czyli tak jak mawiał św. Augustyn - Panie Boże uczyń mnie cnotliwym, ale jeszcze nie teraz - podsumował Sikorski.
pap, ps