By uspokoić rynki i uniknąć obniżenia ratingu Węgier, Budapeszt ogłosił rozpoczęcie negocjacji nowego porozumienia z MFW i UE. Orban zapewnił jednak, że nie chodzi o nowe kredyty. Mimo to Węgrzy są zdumieni postawą premiera, który po dojściu do władzy w 2010 roku uznał, że kraj nie potrzebuje wsparcia międzynarodowego i będzie sam potrafił finansować się na rynkach. Rozmowy z MFW zostały wówczas zerwane, a wypłata kolejnych transz z przyznanego Budapesztowi kredytu - zawieszona. Orban manifestował taką wrogość wobec MFW, że jeszcze 24 godziny wcześniej dla Węgrów byłoby nie do pomyślenia, że rząd powróci do negocjacji z Funduszem - podkreśla Reuters.
"Węgierska gospodarka jest finansowana na rynkach i nie zależy od niczyjej dobrej woli" - głosi lakoniczny komunikat ministerstwa gospodarki w tej sprawie. "Rząd rozpoczął negocjacje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Unią Europejską, by ustanowić nowy rodzaj współpracy, która będzie wsparciem dla wzrostu gospodarczego, a nie cięć i oszczędności" - czytamy w jego dalszej części. W komunikacie dodano, że porozumienie ma być wynegocjowane w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Wcześniej premier Orban zapewnił w radiu, że "niepodległość węgierskiej gospodarki będzie zachowana".
Bank centralny Węgier dowiedział się o planach Orbana... z mediów. Dla premiera, który usiłował prowadzić politykę zwaną "gospodarczym samostanowieniem", konieczność prowadzenia rozmów z MFW jest "najgorszym ciosem" - komentuje Reuters. Socjalistyczna opozycja już wezwała premiera i ministra finansów do złożenia urzędów. Z kolei szef ultraprawicowej partii Jobbik Gabor Vona powiedział, że "błaganie o powrót" do rozmów z MFW to dowód na to, że rząd zawiódł.
Gospodarka Węgier wciąż nie może powrócić do stanu sprzed recesji z 2009 roku, która zaowocowała dwucyfrowym bezrobociem w rezultacie oszczędności wprowadzonych po wartej 20 mld euro interwencji MFW i UE, która uratowała Węgry przed bankructwem. Obserwatorzy wskazują, że ogłaszając niespodziewanie i bez wcześniejszych rozmów z MFW rozpoczęcie negocjacji, konserwatywny rząd Orbana ustępuje pod presją rynków finansowych. Anonimowe osoby zbliżone do rządu tłumaczyły, że chodzi o uniknięcie za wszelką cenę obniżenia ratingu Węgier do poziomu śmieciowego - agencja Standard and Poor's objęła Węgry tydzień temu "negatywnym nadzorem". Osoby te twierdzą ponadto, że nawet gdyby doszło do ograniczenia ratingu, to porozumienie z MFW i UE "ograniczy straty", daje bowiem inwestorom pewność, że w razie kłopotów Węgry mogą liczyć w międzynarodowych instytucjach na hojną linię kredytową dla ratowania swojej gospodarki.
W 2008 roku Węgry były pierwszym krajem UE, który na skutek kryzysu dostał wsparcie od MFW, Banku Światowego i unijnych partnerów (ze specjalnego, zapisanego w traktacie UE funduszu dla krajów poza strefą euro). W sumie Węgrom przyznano 20 mld euro. W ostatnich tygodniach rząd Węgier miał trudności ze sprzedaniem swoich papierów dłużnych, a gdy już się to udawało, to inwestorzy zapewniali sobie bardzo wysoką rentowność, co powoduje wysokie, trudne dla węgierskiego budżetu koszty obsługi długu. Kłopoty węgierskiej gospodarki to nie tylko odprysk kryzysu zadłużenia w strefie euro, ale także wynik niechęci instytucji finansowych do polityki Orbana, który obłożył specjalnymi podatkami wielkie, czyli zagraniczne firmy energetyczne i telekomunikacyjne, a także banki. Komentatorzy uważają za zwycięstwo instytucji finansowych to, że Orban jednak zdecydował się wrócić do stołu rozmów z MFW, który swą pomoc uzależnia zawsze od reform, cięć i dyscypliny finansowej.
Reakcja rynków na rozpoczęcie negocjacji z UE i MFW była pozytywna: forint znacząco się umocnił wobec euro i franka szwajcarskiego, a giełda zanotowała wzrost o ponad 4 proc.Wszystko o nowym rządzie Tuska - kliknij tutaj
PAP, arb